„AKUSTYCZ(NIE)ZUPEŁNIE”, czyli Grubson, który nie bierze jeńców. [RECENZJA]

Jego poprzedni album, „Gatunek L”, był moim nr 1 w zestawieniu płyt 2017 roku, więc oczekiwania w związku z najnowszym krążkiem były ogromne. I słusznie, bo płyta „AKUSTYCZ(NIE) ZUPEŁNIE” jest zaskakująca, inna niż poprzednie. Ale takie też było założenie, aby nagrać muzykę w wersji akustycznej, jednak nie do końca. Sam artysta przyznaje, że podczas realizacji albumu zmieniały się priorytety, kiedy zakładana akustyczność coraz mocniej została wypierana przez nowe pomysły. Tak, słychać wyraźnie, że Grubsona nosiło muzycznie – w efekcie powstał album różnorodny, atrakcyjny, mieniący się wieloma barwami. To jednak wielka klasa artysty!
Jeśli ktoś nie zna dobrze twórczości Grubsona, to już przy pierwszym utworze może się zdziwić. „JA” jest tak mocny, że trzeba się dobrze wsłuchać. Artysta prowokacyjnie zabiera głos na temat obecnej sytuacji politycznej w Polsce, ostro rozprawia się z rządowym dyktatem , homofobią i dzieleniem Polski. Potem już tak mocno nie jest, zresztą artysta ten utwór ukrywa pod postacią snu, jakby tłumacząc się, że to nieco inny wymiar jego wypowiedzi. W innych utworach jest jednak kilka podobnych odnośników, co mocno określa postawę artysty. Dla przeciwwagi album kończy się świetnym, mądrym duetem z Igorem Herbutem w „ROZU(M)IEĆ CIEBIE”. Po nim następuje jeszcze „TY”, który na track liście jest wykazany jako osobny utwór, ale tak naprawdę to instrumentalne, piękne zakończenie tego wcześniejszego.
W mocnych ramach dwóch skrajnych utworów artysta umieścił pozostałe, bardzo różnorodne. Słyszymy tu przebojowe, świetne „EMOTIKONY” i „AKTUAL(NIE)LEPSZĄ WERSJĘ”. Jest też kilka piosenek dowcipnych: „SERCA TWEGO CHŁÓD”, „TELE-DZIK” z udziałem Mroza i Jareckiego, „KONIE(C)” i „PLAC (ZABAW)SIĘ” (tutaj dobry wkład Praprodziada).
Wspólnym mianownikiem tych różnorodnych piosenek jest muzyka. Każdy utwór jest świetnie, mądrze opracowany, wielogłosy wokalne wymyślone prosto, ale nie banalnie, a fragmenty z instrumentami dętymi to perełka, zwłaszcza w „SENSIE ŻYCIA”. Muzycznie wyróżnia się „I’M(ILL)UZJA” – to kawał porządnej, mądrej muzyki. A jest jeszcze świetna „(PO)NAD (PO)DZIAŁAMI”, piosenka pozornie niewinna, lekko banalna, ale tak dobrze opracowana, że robi duże wrażenie. I tak mógłbym pisać o każdym utworze, bo w każdym dzieje się coś ciekawego.
Sam Grubson w „SLAJDZIE” przyznaje, że nie bierze jeńców, bo tym albumem rzeczywiście poszedł na całość, pokazał nam swoją wrażliwość, wielką wyobraźnię i artystyczną klasę. To na pewno mocny kandydat do listy najlepszych albumów tego roku.
9/10