Skip to content
6 lip / admin

Arek Kłusowski w „Lumpeksie”, możemy poczuć się swojsko. [RECENZJA][

 

Losy tego wokalisty śledzę z uwagą, bo rzadko zdarza się, aby ktoś tam mocno zainteresował mnie swoimi występami w talent show. Po jego debiutanckim, wydanym 2 lata temu krążku rosła nadzieja, że na naszym rynku pojawił się interesujący artysta. Dlatego właśnie tak ważne było, co Arek Kłusowski pokaże na drugim albumie – bo to właśnie ważny moment w karierze każdego artysty, swoisty papierek lakmusowy talentu i umiejętności poruszania się w szołbiznesowym świecie. I jedno się na pewno udało – przejście pod marketingowe skrzydła Kayaxu jest gwarancją lepszej rozpoznawalności. Widać to już teraz, piosenki Arka zdobywają listy przebojów. Trochę gorzej jest jeśli chodzi o warstwę artystyczną, bo niby jest odważniej i bardziej świadomie, dla mnie jednak już nie jest tak atrakcyjnie jak na debiutanckim krążku.

Uwagę zwraca produkcja Macieja Sawocha, tego samego, który już pomagał artyście przy nagrywaniu pierwszego albumu. Realizacyjnie jest bardzo dobrze, szkoda jedynie, że strona instrumentalna jest taka jednorodna. Cały czas słyszymy nawiązania do muzyki dawno minionej. No właśnie – od pewnego czasu odnotowujemy w Polsce dziwną tendencję szufladkowania wielu utworów do stylistyki lat 80. ubiegłego wieku. Tymczasem dostajemy kopie tego, co nienajlepiej kojarzy nam się z tamtą muzyką. W przypadku „Lumpeksu” bardzo często przychodzą mi porównania z Papa Dance, co prawda tylko w warstwie dźwiękowej, bo tekstowo jest nieźle. Albo miało być nieźle, bo artysta opowiada o rzeczach ważnych. Robi to jednak dziwnie – teksty o istotnych problemach w połączeniu z nieco frywolną muzyką brzmią banalnie i nieszczerze. Dobrym potwierdzeniem jest utwór tytułowy, w którym artysta śpiewa: „ży-y-yj”. Albo „Dzieci z prowincji” z makabrycznym  udziałem Mery  Spolsky – przykład, jak z niezłej piosenki można zrobić utwór kiczowaty. Jednym słowem lumpeks.

Kiedy Arek Kłusowski występował w The Voice of Poland, jedna z jurorek wróżyła mu światową karierę. Tej na razie nie ma. Nie ma także jakiejś oszałamiającej popularności w Polsce. No cóż, znowu coś się nie udało. Miało byś nowocześnie i światowo, wyszło nieco zaściankowo.

5/10

Zostaw komentarz