Skip to content
9 kwi / Wojtek

Artur Rojek – „Kundel” [RECENZJA]

O życiu, o miłości, o sobie – Artur Rojek zaprasza nas do swojego świata – jest szczerze i wiarygodnie. Jego niedawno wydany "Kundel" to album koncepcyjny, przemyślany i szczery.

I tutaj największa niespodzianka, bo sens tego albumu opiera się na współpracy. I za to, w jaki sposób Rojek dobrał do tego projektu artystów, należą się największe oklaski. Dla mnie bohaterem "Kundla" są teksty stworzone przez Radka Łukasiewicza, lidera nieodżałowanych Pustek. Jego słowa są tak dobrze napisane,  że można nawet uwierzyć, że Rojek śpiewa o sobie. Tak, właśnie prawda niweluje wszystkie niedostatki albumu. Bo czy nam się to podoba czy nie, to takiemu artyście, odważnie śpiewajacemu o trudnych rzeczach, trzeba uwierzyć.

Muzycznie płyta już tak doskonała nie jest. Proste, często nieco siermiężne linie melodyczne mocno to wrażenie psują. Nawet nie za bardzo pomógł tutaj Bartosz Dziedzic, producent i współautor muzyki dla Moniki Brodki i Dawida Podsiadło. Może zadziałała zasada krawca i materii? Może po prostu więcej nie dało się wycisnąć? Niestety ta muzyka jest wtórna i jakaś taka kwadratowa. Np. w "Chwilę błyśniesz potem zgaśniesz" słyszę klimaty rodem z Pana Kleksa, i jeszcze te elementy orientu w akompaniamencie! Aż szkoda dobrego tekstu. Szkoda mi także "Fur meine liebe Gertrude", bo nie rozumiem, po co dostawiono tam duży fragment po niemiecku w wersji wiernego powtórzenia słów polskojęzycznych, zwłaszcza że wymowa Rojka w tym języku daleka jest od perfekcyjnej. 

Sam Rojek daje radę wykonując wszystkie utwory prawdziwie i przekonująco. Może jeszcze prawdziwiej byłoby, gdyby  zrezygnował ze zbyt często wykorzystywanych falsetów? Ale z drugiej strony – ten sposób śpiewania jest znakiem rozpoznawczym artysty, więc może tak musi być?

Mnie ten album nie przekonuje, ale to pewnie tylko moje odczucie, bo krążek cieszy się popularnością. Na potwierdzenie są dwie piosenki, które znajdują się na liście przebojów Trójki, a "Bez końca" nawet na pierwszym miejscu. Bo Rojka albo się akceptuje w całości, albo wcale. Podobnie jest z miłością do psów – są ludzie, którzy akceptują jedynie te rasowe. Ja raczej odwrotnie, ale z tym "Kundlem" chyba się nie zaprzyjaźnię.

6/10

Zostaw komentarz