Bartek Królik – „Pan od muzyki” [RECENZJA]
"Po 20 latach pisania dla innych postanowiłem napisać dla siebie."
Takim wpisem artysta uzupełnił okładkę swojego albumu, właściwie albumu debiutanckiego. Wcześniej były krążki z Sistars, Łąki Łan i Agnieszką Chylińską, a także albumy nagrane z kilkoma innymi artystami (Tede, Numer Raz, Natalia Kukulska, Sokół, Endefis). Stylistyka tych artystów jest tak rozległa, że chyba Bartek Królik w końcu nie wytrzymał i nagrał to, co mu najbliższe. No i wszystko się wydało!
Stylistycznie artysta porusza się w kilku obszarach mocno zdominowanych cechami muzyki amerykańskiej lat 70. Przychodzą mi tu na myśl brzmienia takie jak choćby Earth Wind & Fire. Podejrzewam, że ten zespół lub ogólnie tego rodzaju muzyka towarzyszyła Bartkowi, bo to zdecydowanie nie są polskie klimaty. Co prawda od tego stylu minęło sporo lat, a dziś R&B, do którego sam artysta przyznaje się w jednej z piosenek, gra się dużo nowocześniej. Ale…Bartek Królik przypomina nam, że muzyka rozrywkowa ma nas relaksować, bawić i towarzyszyć w codziennym życiu.
Na krążku wszystko podporządkowane jest muzyce – radosnej, bogatej instrumentalnie i dobrze zaśpiewanej. Na tym tle nawet zwykłe, momentami banalne teksty aż tak mocno nie bolą. Radość w dzieleniu się muzyką w takich choćby utworach, jak: "Z ręką na sercu" i Więcej pary" dochodzimy do apogeum, jakim jest utwór "Ręka". Akurat ta piosenka jest dla mnie jednak zbyt frywolna, ale mieści się w koncepcji całego albumu. Obok tej beztroski jest też czas na klimaty spokojniejsze (stylowy "Niski ton", "Nad rzekę" i "Zapamiętać wszystko"), ale cały czas obcujemy z dobrą, świadomą muzyką.
Można powiedzieć, że "Pan od muzyki" to klimaty kojarzone z zespołem Sistars, bo właśnie od tego, jako jego członek, artysta zaczął swoją przygodę z SZOŁBIZNESEM, tworząc muzykę do największych jego hitów. Jednak od sukcesów Sistars minęło kilkanaście lat, a jego filary, czyli siostry Przybysz są już znacznie dalej, nie tylko pod kątem rozpoznawalności, ale głównie w poszukiwaniach swojej artystycznej drogi. Bartek jest raczej na początku. I może "Pan od muzyki" to tylko jednorazowa akcja? Chociaż szkoda byłoby, bo na naszym rynku jest tak bezbarwnie, że każdy nowy artysta odważnie poruszający się w klimatach mniej u nas popularnych, powinien być pod ochroną.
8/10