Basia – „Butterflies” [RECENZJA]
Każdy album tej wokalistki sprawiał mi dużą przyjemność. Podziwiam Basię za jej siłę z jaką wtargnęła do światowej muzyki popularnej, jednak głównie podoba mi się repertuar. Wszystkie jej płyty są moimi ulubionymi, bałem się, że album nagrany 7 lat po tym poprzednim może nie być już tak dobry. I niepotrzebnie, bo "Butterfiles" to płyta jak zwykle świetna.
Kariera Basi Trzetrzelewskiej zaczęła się imponująco. Najpierw sukcesy w Matt Bianco, potem, po opuszczeniu wraz z Dannym White'em zespołu, kariera solowa. Jej albumy z przełomu lat 80/90 nawet w USA uzyskały status platynowych. Potem było już wolniej i nie tak spektakularnie, ale cały czas godnie i interesująco.
Repertar na "Butterfies" jest typowy dla artystki, niczym nie wyróżniający się w stosunku do jej poprzednich hitów. Właściwie każda piosenka mogłaby się znaleźć na jednym z poprzednich krążków. W przypadku tej artystki trudno bowiem mówić o jakiejś drodze rozwojowej – Basia cały czas utrzymuje się na tym samym, bardzo dobrym poziomie Swoją najnowszą płytą wokalistka informuje, że na emeryturę jeszcze się nie wybiera, jest w dobrej formie, nadal jest kreatywna i ma sporo do powiedzenia. Jak zwykle jest tutaj ciekawie muzycznie. Basia z charakterystyczną dla siebie łatwością wykonuje wszystkie partie wokalne, jej umiejętność śpiewania harmonicznego na pewno wyróżnia ją na światowej scenie. I jest też znakiem charakterystycznym, podobnie jak mocny, rozpoznawalny głos. Także jej repertuar, głównie oparty na stylistyce muzyki latynoamerykańskiej, to elementy nie do podrobienia.
Na "Butterflies" ta charakterystyczna dla wokalistki stylistyka mocno się wyróżnia. Ciekawe są dwa pierwsze utwory: "Bubble" i singlowy "Matteo". Bardzo interesujący jest też zamykający album utwór "Pandora's Box". Ale są tu też akcenty liryczne (piękna ballada "Liang & Zhu"), trochę nowoczesności ("No Heartache") i świetny utwór instrumentalny. Właściwie "Rachel's Waltz" trudno nazwać instrumentalnym, jednak w przypadku Basi, która swoim głosem posługuje się wirtuozersko, ta kategoria jak najbardziej pasuje. I może właśnie ten fakt , że zamiast tekstu główną rolę odgrywają indywidualne emocje sprawia, że brzmi on przekonująco. Aż prosi się, aby wykorzystać go w filmie.
Drugiej tak wyrazistej, rozpoznawalnej i przede wszystkim świetnej popowej wokalistki w Polsce nigdy jeszcze nie było. Co prawda trudno wpisać ją na listę artystek krajowych, nawet nie można jej typować do nagrody Fryderyka, bo Basia, będąc Polką, karierę zrobiła najpierw w Wielkiej Brytanii. I wiadomo, że gdyby nie jej emigracja, to pewnie nic wielkiego by na arenie międzynarodowej nie osiągnęła. Trochę smutna ta słodko-gorzka pointa.
9/10