Skip to content
4 lut / admin

Bibobit – „Co to za czas” [RECENZJA]

Przeglądając zestawienia najlepszych polskich albumów ubiegłego roku zrobiłem listę kilkunastu pozycji, których wcześniej nie znałem, zabrałem się więc do ich wysłuchania. Okazało się, że jedynie trzy z nich są godne zainteresowania, w tym właśnie „Co to za czas”. Kiedy zacząłem słuchać tej płyty nie wiedziałem co zawiera, dopiero w trakcie usłyszałem, że to piosenki, a raczej teksty Agnieszki Osieckiej. I początkowo byłem nawet mocno zdziwiony, zwłaszcza słysząc nowe melodie do bardzo znanych tekstów, jak np. „Księżyc frajer”. Jednak im dłużej słuchałem tego materiału, równolegle uzupełniając wiedzę o jego powstaniu przekonywałem się, że to bardzo wartościowa, odważna propozycja.

„Co to za czas” to fragmenty koncertu na zakończenie festiwalu „Pamiętajmy o Osieckiej”, do którego zaproszono zespół Bibobit. Jak mówi jego lider, Daniel Moszczyński, było to spore wyzwanie, bo każdy muzyk, który zetknął się z piosenkami Agnieszki Osieckiej ma świadomość, że wchodzi na niebezpieczne tereny. Panowie z zespołu podjęli jednak wyzwanie, i  przy udziale aktorek Teatru Nowego w Poznaniu stworzyli wyjątkowy spektakl. Uwagę zwraca bardzo kreatywne podejście do znanych piosenek. Zresztą Moszczyński w wywiadach mówi, że takie właśnie było założenie, aby zmierzyć się z tymi najbardziej popularnymi utworami. I tak właśnie mamy przyjemność słuchania znakomitych, zaskakujących wersji bardzo znanych piosenek: „Niech żyje bal”, „Zielono mi” i „Małgośka”.

Największe wrażenie robią tutaj koncepcja każdego utworu, ale też mądrze zbudowana dramaturgia. Dzięki znakomitym, śmiałym aranżacjom właściwie żadna piosenka nie brzmi tak, jak ją znaliśmy wcześniej. Weźmy np. „Urodę” i „Rozmowę poety z komornikiem” – połączenie solidnego jazzu ze świetnie wkomponowanymi smyczkami, albo nowocześnie brzmiący, dzięki rapowanym fragmentom, „Stan podgorączkowy”. Teraz rozumiem stanowisko córki poetki, Agaty Passent, która jako strażniczka jej twórczości nie pozwala na pisanie nowej muzyki do tekstów Agnieszki Osieckiej, które już są zarejestrowane jako piosenki. Ale z drugiej strony A. Passent, jako organizatorka festiwalu poświęconego jej matce, daje zielone światło zespołowi Bibobit na odstępstwo od tej zasady. Jakby chciano nam powiedzieć, że zgoda może być wydawana w konkretnych okolicznościach, bez konieczności podawania przyczyn. I to ma sens. W tym przypadku na pewno.

Cieszę się, że przy tej okazji dowiedziałem się, że w Polsce mamy znakomity, nowocześnie grający zespół. A najciekawsze, że Daniel Moszczyński to wokalista, który swoją przygodę z profesjonalną sceną zaczynał ponad 20 lat temu w słynnym boysbandzie Just 5. Tak, trawestując klasyka: prawdziwego artystę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy:-

8/10

Zostaw komentarz