Skip to content
3 lip / Wojtek

Bokante – „Strange Circles” [RECENZJA]

W języku kreolskim „bokante” znaczy „wymiana”. Ten język nie jest tu użyty przypadkowo, bo główną osobą na płycie jest Malika Tirolien, wokalistka z kreolskimi korzeniami. Ta artystka wystapiła już na świetnej płycie zespołu Snarky Puppy „Family Dinner vol. 1”, więc jej udział w tym projekcie jest raczej kontunucją udanej współpracy . Artystce w nagraniach towarzyszą muzycy na codzień związani z innym formacjami, ale aż 3 z nich pochodzi ze Snarky Puppy właśnie, w tym jej lider Michael League.

Wszystkie piosenki wykonane są perfekcyjnie – świetnie brzmi wokalistka wraz z ciekawymi głosami towarzyszącymi, znakomicie spisali się zaproszeni muzycy. W koncepcji wykonawczej zdecydowanie słychać ducha podobnych utworów Snarky Puppy, wszak to już robi sie wąska specjalność tej kapeli. Jednak, przy tym całym mistrzostwie, czegoś mi brakuje. Gdyby rozpatrywać każdą piosenkę z osobna, to nie ma sie do czego przyczepić. Najszybciej przychodzi porównanie, że to damski odpowiednik Richarda Bony. Jeśli jednak słuchamy płyty w całości, to po kilku piosenkach coś zaczyna nużyć. Wiadomo nie od dziś, że nawet najwyższej próby profesjonalizm może się znudzić, jeśli będzie nieodpowiednio podany. Tutaj brakuje mi dramaturgii całej płyty. Wszystkie piosenki sa podobnie wykonane,  trudno więc przeżywać cały materiał jako dobrze zaplanowaną opowieść.

Trzeba jednak docenić poszczególne elementy. Wokalistka śpiewa znakomicie, niektóre piosenki, jak „Heritier” oparte na trudnej linii melodycznej wymagają niezłych umiejętności i muzykalności. W każdy utwór artystka wkłada dużo serca tworząc ciekawy obrazek lekko egzotycznej muzyki. Ozdobą płyty są również ciekawe aranżacje i świetnie w nie wkomponowane głosy towarzyszące, jak w „Jou Ke Ouve”,  czy „Vayan”.  Ciekawie została opracowna piosenka „Roudesann”, w której akompaniament osadzono na ostinatowym rytmie będącym w kontrapunkcie do wokalistki, a do tego dołożono jeszcze świetne głosy drugiego planu.

W dzisiejszym świecie plastikowego profesjonalizmu takie propozycje stają sie czymś odświeżającym. Szkoda, że płyta zaplanowana jako ciekawe wydarzenie muzyczne jest jedynie interesująca. Może producentom zabrakło dystansu?

8/10

Zostaw komentarz