Skip to content
15 mar / Wojtek

Bovska – „Dzika” [RECENZJA]

Czas jest sprzymierzeńcem artystki, jej najnowszy album jest dojrzały i zupełnie inny. Jakby z nieopierzonej buntowniczki zrodziła się kobieta świadoma. Świadoma swoich doświadczeń, świadoma również artystycznie. Połączenie tych elementów przyniosło jej chyba najciekawszy album. Bo „Dzika” to materiał mądry i odważny.

Pisząc o jej poprzednich krążkach, tych powstałych po ciekawym debiucie, miałem wrażenie, że artystka zjada własny ogon. Bo to wszystko było jakieś nie do końca, wtórne i mało interesujące. Na szczęście teraz Bovska nie wchodzi już do tej samej bajki, otwiera rozdział jakby odrodzonej, świadomej artystki, bo nawet jej głos teraz brzmi dużo lepiej. Tę odmianę artystka zrealizowała z nowym producentem. W miejsce Jana Smoczyńskiego, stałego wcześniej współpracownika, wszedł Archie Shevsky, czyli Konrad Biliński. Ten bardzo doświadczony muzyk, współpracujący z wieloma, także światowymi artystami, również jako współkompozytor pomógł Bovskiej wejść do nowego świata. Bo muzycznie jest również odważnie i atrakcyjnie, chociaż nie można tego rozpatrywać w charakterze rewolucji, a raczej dobrej, rzetelnie wykonanej pracy.

Dobre są teledyski, ciekawie opowiadające o tym niełatwym świecie Bovskiej. I może nawet każdą piosenkę odbieralibyśmy inaczej, gdyby towarzyszył jej film, bo tak naprawdę, po wysłuchaniu całej płyty nie wie się o tym wszystkim, co chciała nam przekazać artystka. No tak, złożony świat nie jest łatwy do szybkiego ogarnięcia, dlatego ten materiał trzeba poznawać dłużej i powoli. Bo tu każda piosenka mówi o czymś konkretnym, mimo że klimaty muzycznie radosne przeplatają się z balladami. Trudno więc wyróżnić jakąkolwiek piosenkę. O jednej muszę jednak wspomnieć, bo w tym perfekcyjnie nagranym materiale zwraca uwagę staranność o szczegóły, a wszystko jest na swoim miejscu. Aż tu nagle słyszymy piosenkę „Barometr”, a w niej kilka dykcyjnych kwiatków: „pamiętam moMMent”, albo „ciaŁŁo jak barometr”.

Nie jestem przekonany, czy słuchacze zniechęceni poprzednimi krążkami rzucą się na ten nowy. Jednak ci, którzy zrobią to z ciekawości, na pewno nie będą żałować. I ja się do tej grupy zaliczam.

7/10

Zostaw komentarz