Childish Gambino – „Bando Stone and the New World” [RECENZJA]
Pisząc o płytach nominowanych do nagrody Grammy w kilku interesujących mnie kategoriach, uciekła mi jedna pozycja. Czas to naprawić, bo „Bando Stone and the New World” to album bardzo interesujący i pod wielu względami wyjątkowy.
www.youtube.com/watch?v=yD9Xo0V-hPw&list=RDyD9Xo0V-hPw&start_radio=1
Childish Gambino to pseudonim artystyczny Donalda Glovera wykorzystywany do działalności muzycznej , a to głównie dlatego, że artysta prowadzi dwa raczej niezależne artystyczne byty. Wystąpił w ponad 20 filmach i serialach, także czasami udziela się jako scenarzysta i producent, nagrał też 5 albumów. I to wszystko, niezależnie w jakiej dziedzinie, spotyka się z uznaniem, stąd liczne nominacje do Grammy za muzykę, ale też do Emmy i Złotych Globów za działalność filmową.
Stylistycznie album można uznać za spacer po różnych stylistykach, nawet muzycznych epokach. Pewnie to nie przypadek, bo jako soundtrack do filmu muzyka jest bardzo wyrazista. Na pewno to zasługa licznych gości reprezentujących różne muzyczne światy. I to oni właśnie dodają sporo kolorytu całemu albumowi. Zacznijmy więc od „Survive” z udziałem Chlöe. Potem jeszcze lżejsza, nieco taneczna „In the Night”, nieco etniczna „Can You Feel Me” i zmysłowa „No Exuses”. Dla przeciwwagi „Talk My Shit” i nieco rockowy „Running Around”. Najciekawiej jest w nieoczywistej melodycznie i konstrukcyjnie „Cruisin’”, w której artyście towarzyszy raper Yeat. Na tle tych spektakularnych duetów kilka piosenek solowych wyróżnia się klimatem, ale też konsekwencją, jakby artysta chciał pokazać, że śpiewając sam jest w stanie malować inne obrazy – najlepsze przykłady to „Lithonia” z początku albumu i zamykająca go piosenka „ A Place Where Love Goes”.
www.youtube.com/watch?v=OS6ggNu-cFA&list=RDOS6ggNu-cFA&start_radio=1
Artysta od kilku lat zapowiadał pożegnanie ze swoim muzycznym wcieleniem i teraz, wydając „Bando Stone and the New World” ostatecznie potwierdza, że to jego ostatni album. Teraz już wiadomo, że film, który miał być pretekstem do stworzenia tej muzyki nie powstanie, ale zamieszanie się przydało, bo krążek przyciągnął uwagę branży zyskując nominację do Grammy i to w tej wymagającej kategorii, jaką jest „Progressive R&B”.
10/10







