Ćwiczenia z Baascha w „NCRMX” [RECENZJA]

Pomysł równie ryzykowny i śmiały, jak karkołomny. Bo zaproszenie innych muzyków do nowego odczytania swoich utworów to zjawisko u nas nieczęste. O podobnych eksperymentach słyszymy w przypadku wielkich gwiazd, które szukają inspiracji i nowych pomysłów, ale w Polsce? Ani ta skala, ani te gwiazdy. Pomysł Baascha może więc jedynie budzić podziw. Zestaw biorących w tej „zabawie” artystów to kolejny powód do oklasków – wybranie tak dużej grupy wykonawców reprezentujących różne muzyczne światy to dowód sporej wyobraźni, ale też, a może przede wszystkim, odwagi.
Wszystkie piosenki pochodzą z ubiegłorocznego świetnego albumu „Noc”. Można się domyślać, że artyści mieli dowolność w wyborze utworu, ale pewnie nieco sterowaną, bo wszystkie piosenki słyszymy po 2 razy, a „Przegub” i „Wodę” w trzech różnych wersjach. Razem 19 utworów i ponad 80 minut muzyki. Trochę dużo, bo w połowie albumu robi się nieco nudno. Pewnie Baasch, zapraszając swoich kolegów nie spodziewał się, że wszyscy odpowiedzą, a potem przecież nie mógł kogoś nie umieścić w albumie – stąd pewnie ta nietypowa i robiąca krzywdę całemu materiałowi długość materiału.
Najwięcej jest tu wykonań trzymających się magicznej stylistyki Baascha, a nawet są próby jeszcze większego odjechania – przykładem jest Avtomat w utworze „Język”. No i jeszcze Piernikowski w „Dual”, jego charakterystyczny styl jest tutaj tak wyraźny, że od razu wiadomo, że to on. Zresztą potwierdzone to jest w metryczce utworu: „Dual” – Quality of Piernikowski. Chyba nie trzeba nic dodawać.
Osobno trzeba wspomnieć o realizacjach, które postawiły na poszukiwanie nowych wartości. Paulina Przybysz jak zwykle poszalała, łącząc wykonanie Baascha z charakterystyczną dla niej harmonią wokalną. Wrażenie robi też „Miasto” w koncepcji Iny West, a najbardziej zaskoczył mnie Skubas w „Cieniach”. Można nawet przez chwilę pomyśleć, że to wykonanie lepsze od oryginału. Jest jeszcze eksperyment Tęskno w „Języku”, ale tutaj ciekawy pomysł nie został dobrze wykorzystany, momentami jest jednak zbyt zachowawczo i sztampowo.
„NCRMX” to lektura obowiązkowa dla wszystkich zajmujących się muzyką. Bo kreatywność i otwarcie na nowe, to cnota, która każdemu się przyda. I może nie jest to album dla każdego, ale na pewno warto takie albumy nagrywać!
8/10