Czy „Europa” Taco Hemingwaya udaje coś innego? [RECENZJA]

„Nie mam czasu na głupoty i jarmarki” („Grand prix”)
Kiedy Taco Hemingway ogłosił światu, że 4 września wyda jednocześnie dwa albumy, polski SZOŁBIZNES zamarł. Tak, wydawanie teraz, podczas światowej pandemii, nowego materiału, jest oznaką kreatywności. A już dwie płyty w tym samym czasie? Ale, jak mawiał klasyk, w tym szaleństwie jest metoda. No właśnie, czy to jednak nie szaleństwo? A może desperacja? Ale….nie dajmy się zwieść, ta Europa w twórczości Taco nie jest tak mocno europejska, bo jeśli złożymy dwa tytuły albumów to znajdziemy się na Jarmarku Europa – symbolu wolnego rynku w tej części kontynentu i największej „galerii handlowej” w Polsce. Któż z nas nie pamięta tego wielkiego, śmierdzącego bazaru z przełomu wieków? – teraz w tym miejscu pyszni się piękny stadion narodowy. Ale może artyście chodziło o przypomnienie, że zamiłowanie do tandety ciągle w nas siedzi?
“Ta arena to korrida
ty byś byku nie wypełnił tutaj dwóch rzędów” (“Luxembourg”)
Swoją „Europę” Taco wymyślił jako podróż po niej, może żeby przypomnieć, że jeszcze jesteśmy europejczykami. Ale przy tej okazji co chwilę wychodzą porównania z Polską i jej mieszkańcami, jednym słowem polskie kompleksy. Bo tu jesteśmy anonimowi – kiedy trzeba możemy mniej, a kiedy indziej pozwalamy sobie na więcej. W tytułowej „Europie” z fajną nawijką pojawił się Bedoes. Szkoda, że nie udało się ominąć banału: “dalej gnam, dalej palę, dalej piję, dalej ci ci ci”.
„Chcesz być inny, to pocierpisz
będzie wpierdol, bo Warszawa to nie Berlin” („WWA nie Berlin”)
Co chwilę przypomnienie, że daleko nam do prawdziwego zachodu. Finałem tych kosmopolitycznych ciągot jest „Ortalion”, gdzie jest po prostu swojsko. Ten utwór swoją atrakcyjnością podkreśla charakterystyczny styl artysty. Podobnie jest w “Big Pharma” – tutaj Taco rozprawia się z dobrodziejstwami cywilizacji: „damy ci leki na zgagę, damy ci leki na kaca, suplementy na nadwagę, damy ci leki na flaka.”
„Ilu muzyków dziś jeździ taryfą / Ile malarek dziś siedzi w call center
Ile talentów w ten sposób zabito / Przed wami dzisiaj się kłaniam w podzięce” (Toskania outro”)
Na koniec Taco podpala auto, kończy swoją wędrówkę po Europie. Ale to tylko wstęp do ostatniego utworu. “Toskania Outro” to mocne podsumowanie, jest osobiście, ale też o nas samych, o polskich kompleksach – nasza polska beznadzieja.
„Za to kocham być w Europie”, jestem zwykła płotka” („Sztylet”).
To chyba najsłabszy album Taco Hemingwaya, ale może chodziło tu o wspólny projekt, bo w kontekście wydanego tydzień wcześniej albumu “Jarmark”, ta “Europa” nie jest taka straszna. I nawet jeśli artysta ma nieco słabszy moment twórczy, to na tle swoich kolegów raperów ciągle się wyróżnia. Na pewno można już mówić o charakterystycznym stylu: niezłej, trochę wymykającej się gatunkowi muzyce, nadużywaniu autotune’a, no i ta stylistyka – czy to jeszcze rap, czy nowoczesny hip-hop? A może polo-rap? Może artysta zaczął walczyć sam ze sobą?
A może to po prostu Taco Hemingway!
7/10