Skip to content
27 lut / Wojtek

Daniel Caesar – „Freudian” [RECENZJA]

Jeśli za debiutancką płytę otrzymuje się nominację do nagrody Grammy, to nie ma o czym gadać. Zwłaszcza, że Daniel Caesar został zaliczony do kategorii, w której liczy się doświadczenie. Dotychczas największe uznanie zyskiwały płyty R&B tworzone głównie przez artystów bardzo doświadczonych. Caesar jako 22 latek, w dodatku Kanadyjczyk jest tutaj sporą sensacją. Najbardziej sensacyjny jest jednak fakt, że ta płyta jest znakomita. I nie szkodzi, że skończyło się jedynie na nominacji, bo akurat w ubiegłym roku artysta konkurował z albumem wyjątkowym – Bruno Mars wygrał nie tylko tę kategorię, ale jego album uznano za najlepszy w ogóle, czyli w tzw. kategorii open. Nie ma więc powodu do martwienia się, bo takiego debiutu można jedynie pozazdrościć. Nie mam wątpliwości, że na scenie pojawił się artysta, o którym jeszcze nie raz usłyszymy.

 

"Freudian" to 10 piosenek utrzymanych w spokojnym, trochę leniwym nastroju, Jednak słuchając tych utworów nudzić się nie można – cały materiał nagrany jest z dużą starannością i dbałością o szczegóły. Można dyskutować, czy ta płyta jest nowoczesna, bo nie ma tu jakichś specjalnych producenckich fajerwerków. Ale może właśnie dlatego, że skupiono się na pięknie samych piosenek i ogromnych możliwościach wokalnych artysty. W kilku utworach Caesarowi pomogają śpiewające panie: Kali Ucchis, H.E.R., Syd i Charlotte Day Wilson. Te wszystkie duety dodają ciekawego kolorytu, wpisując się w koncepcję artysty i tytuł płyty, czyli odwołanie się do obszarów freudowskich. Takim  podejściem Caesar mógł jedynie zaintrygować.

Każda nagrana tutaj piosenka jest utrzymana w podobnej, nieśpiesznej stylistyce. Każda z nich jest jednak ciekawym połączeniem bardzo dobrej muzyki z niebanalnym tekstem. Największym przebojem jest dla mnie "We Find Love" – tę piosenkę wybrałbym na singla. Sam artysta i producenci postawili na inny utwór ("Get You"), który może bardziej reprezentuje stylistykę całej płyty i w dodatku jest zaśpiewany w duecie, więc tym bardziej ma prawo zwracać uwagę.  Warto więc docenić umiejętność śpiewania z dobrymi wokalistkami, bo to wbrew pozorom sztuka niełatwa. Caesar czuje się w tym bardzo dobrze, ale przecież już w utworach solowych pokazuje, że swój głos zna bardzo dobrze i wykorzystuje go swobodnie – najczęściej używając ciepłą barwę środka skali głosu, ale kiedy trzeba trochę poszaleć, to zostaje włączany falset brzmiący zawiadiacko i przekonująco.

Mnie najbardziej zachwyca "Neu Roses" nawiazujący do bliskiej temu artyście stylistyki gospel. Jednak sposób harmonizacji głosów sugeruje, że Caesar szuka inspiracji w bardziej nowoczenej muzyce. Uwagę zwraca także "We Find Love" zaśpiewany tylko z fortepianem – prawdziwy artysta nie potrzebuje ogromnego instrumentalnego i technicznego zaplecza, żeby czarować i zachwycać. Album kończy tytułowa "Freudian", piosenka trochę inna stylistycznie, trochę dziwna, trochę ekscentryczna, jakby wyjęta z musicalu. I ten utwór umieszczony na zakończenie jest jak ostatni odcinek sezonu świetnego serialu. Tutaj też dostaliśmy obietnicę, że ciąg dalszy nastąpi. I ta obietnica podszyta jest podejrzeniem, że Daniel Caesar ma ochotę wyjść poza ramy, które nakreślił sobie w pierwszym albumie. Nam nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie czekać, bo to może być ważna postać sceny muzycznej.

9/10

 

 

 

 

 

 

Zostaw komentarz