Deron Johnson – „Free to Dance” [RECENZJA]
Na ten album pewnie bym nie wpadł, gdyby nie utwór z udziałem Gretchen Parlato. A że to znakomita wokalistka, więc założyłem, że zapraszający ją artysta musi być kimś znaczącym. I tak też jest, bo Deron Johnson to uznany muzyk grający wcześniej z wieloma znakomitościami, jak choćby: Miles Davis, Alanis Morissette, Seal i Stanley Clarke. Razem ponad 60 albumów jako muzyk grający na niemal wszystkich instrumentach klawiszowych, w tym tych nie tak oczywistych, jak organy Hammonda i clavinet. Dopiero w tym roku ten niezwykle doświadczony muzyk nagrał swój solowy album, i to pewnie dlatego wcześniej o nim nie słyszałem.
Swój autorski materiał artysta oparł na współpracy z wybitnymi muzykami, saksofonistami: Markiem Turnerem i Samem Gendelem (to ten, który tak dobrze wpisał się w nagranym niedawno z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego pięknym albumie Brodki), perkusistami: Markiem Gualianem i Jonathanem Pinsonem, oraz trębaczami: CJ Camerierim i Joey’em Curreri. Osobnego smaczku dodają 2 utwory z udziałem wokalistów, bo oprócz zmysłowego „Can a Song Save YOur Life” z udziałem wspomnianej Gretchen Parlato, mamy świetny utwór „I Don’t Have to Wait for a Clear Day”, który swoim głosem uświetnił Alan Hampton.
„Free to Dance” to gratka dla poszukujących nowoczesnej muzyki instrumentalnej, bo nawet wokaliści nie są tutaj wiodącymi wykonawcami, a jedynie głosami wpisującymi się w koncepcję lidera. I znowu okazuje się, że mądry muzyk zawsze znajdzie dla siebie przestrzeń, niekoniecznie grając „pierwsze skrzypce”.
9/10