Skip to content
4 lip / Wojtek

Donguralesko – „Ucieczka z kina Wolność”? [RECENZJA]

Donguralesko chyba nie przejmuje się tym, co ludzie powiedzą. Nagrywa albumy często, a to przekłada się na jakość. Najczęściej jest niefrasobliwie, ale różnorodnie – na zmianę ciekawie i głupkowato, jednak zawsze z dystansem i przymrużeniem oka. Zdaje się, że dla tego artysty nie ma to znaczenia – jak mówi znane w SZOŁBIZNESIE hasło, nie ważne co o tobie mówią, ważne, aby mówili.

„Ucieczka z kina Wolność” to album długi, bo prawie godzina materiału, to trochę dużo, zwłaszcza, że nic takiego ważnego się nie dzieje, aby trzeba była nagrać aż 13 utworów plus Intro i Outro. No właśnie, te dwa dodatki to największe dziwolągi – na początku Gural nawiązuje do wszechobecnego internetu i jego wpływu na młodych ludzi. Pomysł dobry, ale wykonanie trywialne: „Cześć, wyjdziesz na dwór? – Nie mogę. Algorytm mi nie pozwala. Muszę jeszcze oglądać filmiki, scrollować zdjęcia. Może w przyszłym życiu”.

A z kolei Outro to ponad 9 minut trudnych do zdefiniowania dźwięków. Te odgłosy pojawiają się kilka razy na przestrzeni całego albumu, ale ostatecznie nie wiadomo, jaki cel przyświecał artyście, aby go tak dziwnie zakończyć.

Od dawna wiadomo, że Donguralesko lubi towarzystwo, w jego albumach jest tłoczno, teraz także. Ale nawet goście jakoś nie pomagają, bo większość utworów to atrakcyjne papki, w których poza sprawnie napisanymi tekstami i dobrze dopasowanej muzyce nic szczególnego się nie dzieje. Wyjątkiem jest „Pan Ma Relax”, w którym Grubson pokazuje, że można rapować pomysłowo i niebanalnie. Ciekawy jest też „Yokohama”, a w nim takie choćby linijki: „Idą wybory – znowu zbiorcza skleroza”. Nawiązań politycznych jest w tym material więcej, ale są one opakowane w tak dużą liczbę niewiele znaczących słów, że mogą nam umknąć. Za to kompletnie nie mogę zrozumieć zamysłu zaproszenia Valerki, która swoim wokalem miała urozmaicić utwór. I może by jej się to udało, gdyby nie przekombinowanie melodii w końcówce.

Zastanawiam się, czy to, co artysta robi od pewnego czasu, to jeszcze rap? Bo może niektórym się wydaje się, że jeśli podaje się tekst bez śpiewania to spełnia to warunki stylistyki. Tutaj nie mu żadnego wysiłku, żeby poszukać ciekawego rytmu, trochę się pobawić formą. Jest bardzo prosto. I jeśli to jest rap, to raczej kategorii B.

7/10

Zostaw komentarz