Dwa Sławy, Gruby Mielzky, Pers – „I to jest możliwe” [RECENZJA]
Ten rok obfituje w albumy połączonych sił raperów. O kilku z nich już pisałem, o jednym nawet w tym tygodniu, ale nawet nie ma sensu o nich wspominać, bo nie były to udane projekty. Na pewno jednak warto zapamiętać album „I to jest możliwe”, który nagrało 3, a właściwie 4 raperów: duet Dwa Sławy, Gruby Mielzky i Pers. Karierę pierwszego śledzę, bo to bardzo dobry skład, a ostatniego z nich wcześniej nie znałem. Trzeci członek tej układanki, Gruby Mielzky, to raper, którego solowa płyta mnie kompletnie nie zainteresowała. Czy ta mieszanka mogła się udać?
Już otwierający album “Spalacz bud” zawiesza poprzeczkę wysoko. Najpierw wszyscy gospodarze po kolei się przedstawiają w swoich fragmentach, potem, w kolejnych utworach sprytnie się przenikają, nie ma dominacji, jest symbioza i dobry przelot. Czuć zabawę słowem i stylem, jest ironicznie, ale są też momenty serio. I tak jest do końca. Jest zabawnie i łobuzersko, jak choćby w “Spacerze DJa”. Mimo tłoku przy mikrofonie zaproszono gości, i to jakich. Pojawia się Taco Hemingway w bardzo dobrej “Spółce” i Otsochodzi, który, jak dowiadujemy się w jednym z utworów, pogodził się z Grubym Mielzkym. Szacun.
Właściwie trudno wyróżnić jakiś jeden utwór, bo w każdym coś się dzieje, na pewno nie ma pustych przebiegów, wszystko jest po coś. Na mnie największe wrażenie robi “I znów”, zresztą panowie także go traktują szczególnie nagrywając do niego teledysk. Ciekawym zabiegiem są też utwory z wykorzystaniem śpiewającego Persa: “Tranquillo”, “Wcale” i “Ciecz”. Trochę mi przeszkadza użycie auto tune’a, ale może to celowe, aby nieco te kawałki udziwnić.
W tekstach jest dużo zabawy, ale takiej z sensem i treścią. To imponujące, że fragmenty pisane przez kilka osób ułożyły się w ciekawą całość, częściej na zasadzie zabawy językiem, ale też cały album miał być lekki, więc nie ma co narzekać. Jednak szkoda, że nie powstrzymano Grubego Mielzkyego w jego zapędach do banalnych porównań. Niedawno pisałem o tej pladze, a tutaj mamy takie kwiatki, jak choćby: “Krótka piłka, bo nie mam długiej lagi /Puszczam wolne jak Mihajlović w Jugosławii” albo: „Niunie machają ręką, jak, kurwa, Kurek Bartosz”. Kuriozalna jest też linijka: “Ja walę w turban jak Erykah Badu”.
Ten album jest świetnym przykładem pracy zespołowej, w której dobrze wpisał się autor muzyki, duet The Returners, który jest uznaną marką. Returnersi wyprodukowali ponad 50 albumów, głównie z nurtu rap i hip-hop, można więc uznać, że wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi. Tak, teraz też pokazują swoje doświadczenie, bo muzyka tego bardzo zróżnicowanego stylistycznie albumu jest niezła, w dodatku dobrze zrealizowana. Brawo!
8/10