Skip to content
13 lis / Wojtek

Finneas – „For Cryin’ Out Loud!” [RECENZJA]

Widać tu pewną prawidłowość: najpierw wydanie albumu swojej siostry, a po kilku miesiącach krążek solowy. Tak było 3 lata temu, kiedy artysta debiutował jako wykonawca własnego repertuaru, wcześniej był już jednak świetnie znany jako kompozytor i producent dwóch albumów Billie Eilish. Tak jest też w tym roku – w maju ukazał się najnowszy album zdolnej siostry, który również Finneas produkował,  więc po nagraniu materiału dla niej, mając trochę więcej czasu, artysta mógł skupić się na własnym materiale. I to pewnie nie przypadek, bo pozycja, jaką zbudował sobie będąc producentem jednej z ciekawszych postaci sceny muzycznej, niewątpliwie powoduje, że nim, jako wykonawcą też się zainteresujemy.

Ten album jeszcze bardziej niż pierwszy pokazuje duże możliwości kompozytorskie, podczas gdy produkcyjnie jest raczej oszczędnie, jakby Finneas chciał zainteresować swoją twórczością innych wykonawców, bo jest tu z czego wybierać. Kolejność piosenek ułożona dosyć przypadkowo, na zasadzie: wolny – szybki – wolny – szybki. Te spokojniejsze są ciekawsze, ale dużo większy potencjał jest w tych drugich, bo tu aż się prosi usłyszeć jakąś pierwszoligową popową gwiazdę. I pewnie dlatego produkcyjnie jest jeszcze dużo wolnego miejsca, jakby sugerowano, że to jedynie wersja demo.

Tego albumu słuchałem wielokrotnie, za każdym razem ciesząc się, bo jest tu sporo muzycznej prawdy i czegoś takiego, czego obecnie często nie słyszymy. I znowu zadaję sobie pytanie, czy Finneas miałby szansę wydać samodzielne krążki, gdyby nie sukces Billie Eilish?  No właśnie, bo to bardzo zajęty artysta, piosenki tworzy od dawna, wcześniej był członkiem zespołu, często też występował jako aktor filmowy, ale dopiero współpraca z siostrą rozpoczęła pasmo sukcesów: liczne nagrody Grammy, Oscar i Złoty Glob za kompozycję. Taki dorobek w wieku 27 lat, aż strach pomyśleć, co będzie dalej.

10/10

Zostaw komentarz