Fisz, Emade, Tworzywo – „25” [RECENZJA]

Tytuł tego albumu jest nieco zwodniczy. Spodziewałem się, że to podsumowanie 25 lat działalności duetu, z wybranymi piosenki z tego okresu. Tymczasem zgadza się jedynie fakt, że Fisz i Emade grają ze sobą ćwierć wieku, ale na tę okoliczność, niejako informując, że niczego nie mają zamiaru zamykać, stworzyli nowy, znakomity materiał.
Ta płyta jest tak dobra, że trudno o niej pisać, bo tu wszystko jest po coś, wszystko się ze sobą dogaduje, jak bracia Waglewscy – Bartek „Fisz” to ciągle teksty i głos tego duetu, a Piotr „Emade” odpowiada za muzykę. Jeszcze nigdy w ich dyskografii te dwa elementu nie były ze sobą tak spójne. Największe wrażenie robią te utwory, w których akompaniament pulsuje rytmem, tak jest zwłaszcza na początku, jak choćby w świetnej tekstowo, wracającej do czasów sprzed 25 lat „Niemocy”, albo w utworze „Ogień i woda” – tutaj znowu wątki biograficzne:
Tyle lat, stoimy tu, jakby w płomieniach
a każdy ruch, oddech na pół,
w pół drogi na dobre i na złe.
Te dobre teksty cały czas wzbogacane są doskonałą muzyką – tak jest w nieco latynoskim “Sednie”, albo w innych stylistycznie: “Nie widzimy chmur”, “Zaćmienie” i “Brawa”. Właściwie o każdym utworze można pisać same komplementy, bo weźmy np. świetną aranżację w “Ogonie”, albo idealnie skrojoną muzykę w utworze “Spływacz”. A ozdobą albumu jest “Śniadanie” z gościnnym udziałem Natalii Przybysz”.
To zdecydowanie najlepsza płyta tej formacji. Poprzednio, słuchając kolejnych albumów często dziwiłem się, dlaczego branża muzyczna tak się zachwyca. Teraz nie mam wątpliwości, że jej najnowszy krążek to arcydzieło. Już wpisuję go na listę moich ulubionych tegorocznych albumów, i bardzo się zdziwię, gdy nie utrzymają palmy pierwszeństwa do końca roku. Ale jeśli tak się nie stanie to jeszcze lepiej, bo to może oznaczać jedynie, że pojawi się album jeszcze lepszy. Mało prawdopodobne, ale nie pogniewam się, jeśli tak się wydarzy.
9/10