Skip to content
28 lut / Wojtek

Fisz, Emade, Tworzywo – „Drony” [RECENZJA]

Do tej płyty popchnęła mnie ciekawość. Zachwyca się nią tzw. branża, stacje radiowe, krytycy, a przede wszystkim słuchacze. Trzeba więc było nadrobić zaległości. Przyznam się od razu, że mimo że tych artystów znam od dawna, to jest to ich pierwsza płyta wysłuchana w całości. Spotkanie z albumem”Drony” miało pomóc odpowiedzieć na nurtujące mnie pytanie: dlaczego wszyscy tych muzyków kochają. I przyznam ze wstydem, że dosyć długo nie mogłem tej odpowiedzi znaleźć.

Piosenki zebrane na tę płytę, to utwory dosyć monotonne, w których dużo ważniejszy jest tekst. I to jest dla mnie w porządku. Jednak kiedy mamy takie założenie, to bardzo liczy się kultura podania tekstu. Fisz wybitnym wokalistą nie jest – i z tym też nie mam większych problemów. Zawsze twierdziłem, że lepszy jest niedoskonały wokalista mający coś do powiedzenia, niż perfekcja bez mózgu. Mimo wszystko nie mogłem kilka razy zaakceptować ogromnej manieryczności wokalisty, bo to jeszcze bardziej podkreślało banalne linie melodyczne. Jeszcze bardziej jestem zdziwiony, że artysta, który sam pisze swoje teksty,nie potrafi ich skonstruować tak, aby nie eksponować słów, z którymi ma problemy. W pierwszych 3 piosenkach słyszę za każdym razem „tanczysz”, co może świadczyć, że wokalista ma problem z „ń”. Za to w piosence „Samochody” słyszę „codzieńnie”. Więc to chyba bardziej nonszalancja niż problem artykulacyjny.

W tej monotonii muzycznej znalazłem jednak utwory dla mnie atrakcyjne. Pierwszy to „Duch” z ciekawą frazą w refrenie:  „Ciało to zbroja, a w ciele kruchy duch”. W podobnym klimacie utrzymane są „Samochody”. Obie piosenki są wyważone, dobrze zagrane i mają jakąś głębię. Zupełnie inaczej brzmi pozornie satyryczny „Bzyk”. Tutaj na tle dramatycznego tekstu ciekawie brzmi muzyka tworząc jeden z ciekawszych utworów na płycie. A wisienką na torcie jest fragment: „Tu nie ma Boga, Tu jest nim on, Tu cały świat teraz robi go”.

Dopiero po kilkukrotnym wysłuchaniu całej płyty, po wniknięciu w materię, zdałem sobie sprawę, że sukces tej płyty jest raczej przypadkowy, ale bardziej na zasadzie „cudnego zbiegu okoliczności”. To co się na tej płycie dzieje, to bardzo prosta kontestacja opatrzona niebanalnym podkładem muzycznym. I to chyba znak naszych czasów – przekaz ma być prosty, skrótowy, ale przy użyciu najnowszych technologii. Cały młodzieżowy świat posługuje się dziś takim właśnie nieskomplikowanym językiem, stąd pewnie nośność bardzo prostych melodii z tej płyty. Bo jeśli można długo komplementować stronę instrumentalną, to nie mogę tego samego powiedzieć o bardzo prostych, opartych na kilku dźwiękach melodiach. Ale może właśnie w tym szaleństwie jest metoda? Może dzisiejszy słuchacz właśnie tego potrzebuje? Szanuję to co zrobił duet Fisz/Emade, bo chyba nie ma nic wartościowszego w sztuce, jak trafić w czas. Mnie ta płyta nie przekonała, jednak czasu spędzonego z nią nie uważam za stracony.

Moja ocena. 6/10

Zostaw komentarz