Skip to content
23 mar / Wojtek

Fisz, Emade, Tworzywo – „Radar” [RECENZJA]

Najnowszy album tych zdolnych artystów uświadomił mi podobieństwo do stylistyki Voo Voo. Dlaczego nie wpadłem na to wcześniej? Bo teraz nie zadział przypadek, a świadoma decyzja twórcza: ten sam producent i realizator, to samo studio, w dodatku także ten sam dystrybutor. Biorąc pod uwagę, że oba albumy zostały wydane w odstępstwie 3 tygodni można mieć wrażenie, że to praca zbiorowa. Wydaje mi się, ży gdyby materiał z obu krążków pomieszać i wydać  albumy z przypadkowo zestawionymi piosenkami, to niewielu by się zorientowało, że to zupełnie dwie inne kapele. Bo najważniejsza w tych wspólnych elementach jest zawartość, czyli podobna stylistyka, te same tematy ujmowane w podobnym sposobie narracji. A na czele tego wszystkiego jest wokal Fisza, który jeszcze nigdy nie "śpiewał" tak podobnie jak jego ojcec, wokalista Voo Voo. Jednak to, co w przypadku Waglewskiego seniora jest dla mnie do przyjęcia, bo jest już znakiem firmowym, tak u Bartka atakuje potworną mamierą wokalną i niestarannością wykonawczą.

Piszę to z dużą złością, bo materiał jest bardzo interesujący. Jest dużo dojrzalej niż na poprzednich "Dronach", ale Fisz wokalista, to już nie jest ta sama postać co Fisz raper. Spodziewam się, że wybranie singla nie było łatwe. Jest tu kilka świetnych utworów. Padło na ciekawe "Dwa ognie", które stały się przebojem. Ale pewnie podobnie byłoby z wiekszością innych utworów. Moją uwagę bardziej przykuwają "Jestem w niebie", tytułowy "Radar" i "Melatonina". 

Podoba mi się zbudowanie damaturgii albumu. Rozpoczyna się ciekawym, dobrze zagranym "Wolne dni", a kończy rewelacyjnym, zdecydowanie najlepszym "Basenem". I gdybym ja decydował, to pewnie ten utwór wytypowałbym na singla. Jednak, jak już pisałem, tutaj kandydatur było kilka, więc w zależności od koncepcji promocyjnej, można było kombinować dowolnie. Ale nie wszystkie piosenki prezentują przyzwoity poziom, bo jeśli można jeszcze jakoś przełknąć manierę wokalną w "Radarze" i bardzo dobrych "Morskich lwach", to kompletnie nie mogę zaakceptować "Polityki". W tym ciekawym muzycznie i tekstowo utworze drażni mnie śpiewanie "poliCyka". Tak jest za każdym razem, kiedy to słowo się pojawia: słyszymy "c" zamiast "t".  Początkowo nawet myślałem, że to celowy zabieg, ale nie znalazłem żadnego uzasadnienia, więc zakładam, że to niechlujne wykonanie po prostu.

Bracia Waglewscy jak zwykle dzielą się pracą. Bartek "Fisz" Waglewski jest autorem tekstów, Piotr "Emade" Waglewski odpowiada za muzykę. I tutaj panowie dogadują się znakomicie – wszystko jest spójne i niebanalne. Jedynie ten "wokal". Tutaj można zarzucić mi niekonsekwencję, bo zawsze powtarzam, że nie ważne jak się śpiewa, jeśli robi się to z pasją i mądrze. Jednak w tym przypadku poziom manieryczności i bardzo niestarannej artykulacji przekracza próg mojego bólu. Bo czym innym jest brak talentów, które dostaje się od Boga, jak barwa, skala itp. Wtedy trzeba sobie radzić za pomocą środków, które się ma. Ale jeśli ten niekompletny arseneł się jeszcze samemu niszczy, to już jest niedobrze.

7/10

Zostaw komentarz