Gaba Kulka – „Kruche” [RECENZJA]
Czy Gaba Kulka może jeszcze zaskoczyć? Może. I to w jakim stylu! Bo o to jej siódma już płyta „Kruche” – dla jednych nic specjalnego, dla mnie ciekawy album. Tą propozycją artystka udowadnia, że nie jest jedynie wokalistką, a raczej muzykiem, a to jednak coś znacznie więcej. Zresztą wokalnie artystka radzi sobie nieźle – jej wyróżniający się głos brzmi dobrze tworząc niepowtarzalny, bardzo charakterystyczny klimat. I trudno nawet tutaj osobno rozprawiać się z interpretacją, bo Kulka, jako twórczyni materiału jest wiarygodna od początku do końca.
Coraz częściej stosowany u na pomysł na album dwujęzyczny, w którym część piosenek wykonywana jest po angielsku, jest dla mnie zawsze zastanawiający. Nigdy nie wiem, czy artysta jednocześnie chce trafiać do dwóch grup odbiorców, czy może ma za mało materiału na jednorodny album? I tak jak zazwyczaj tego typu zabiegi mi trochę przeszkadzają, tak w tym przypadku nie mam z tym problemu – materiał na tej płycie jest spójny i artystycznie logiczny. I pewnie nie przypadkiem 2 moje ulubione piosenki reprezentują właśnie ten trend, bo jedna jest po polsku, druga po angielsku. Pierwsza to „Jaki kolor”, utwór liryczny i bardzo ciekawy – ukryte tutaj zmiany metrum dodają kolorytu i pewnej tajemniczości. Dziwię się, że nie zainteresowały się nim media, bo to bardzo atrakcyjna i mogąca się podobać piosenka. Druga to świetne wykonanie „I Sat By The Ocean”, piosenki Queens Of The Stone Age. Dlaczego więc na singla wybrano „Jeszcze”, utwór ciekawy, ale nie tak jak 2 wcześniej wspomniane? Zresztą promocja albumu jest tu piętą achillesową – promuje go tylko jeden klip. Jeśli ktoś chciałby poznawać płytę po nagraniach koncertowych umieszczonych w necie, to raczej się nie zachęci – materiał jest słabej jakości technicznej, a muzycznie też mocno odbiega od wersji nagranych w studiu. Po co więc artystka pozwala sobie na taką antyreklamę?
I szkoda, bo płyta jest bardzo interesująca. Piosenki, oprócz 2 wspomnianych, szczególnie przebojowe nie są, ale i tak przyciągają. Początkowe „Still” i „Static” to utwory interesujące, lekko odjechane, trochę dziwne. Takie klimaty lubię, więc od pierwszych taktów czułem, że to materiał dla mnie. Skąd inąd wiem jednak, że takich zboczeńców muzycznych wielu nie ma, więc Gaba Kulka znowu zrobiła płytę dla wybrańców. Trochę łatwiesza „All Right Amanda” może się podobać, podobnie jak „Miniature Life” – utwór wyróżniający się inną aranżacją. Trafiają się niestety piosenki słabsze. „Lonely House” potraktowałem jak eksperyment, bo to ani ciekawe, ani atrakcyjne. Podobnie jest z tytułową piosenką „Kruche”, która pewnie pasowała artystce do koncepcji całego albumu, mnie jednak kompletnie nie przekonuje.
Gaba Kulka zwraca także uwagę swoimi możliwościami wokalnymi. W tym przypadku, kiedy mamy do czynienia ze śpiewającym muzykiem, mój poziom tolerancji jest większy, jednak nie był w ogóle potrzebny. Artystka śpiewa wzorcowo: czysto, bez żadnych manier, świetnie dykcyjnie, a do tego jeszcze stylowo. Dzięki swojemu rozpoznawalnemu sposobowi śpiewania, charakterystycznym zaśpiewom i wykonawstwu w stylu „śpiewam dla siebie” Gaba jest nie do podrobienia. Szkoda tylko, że z jej talentem styka się bardzo ograniczona grupa odbiorców. Do tego jednak się trzeba przyzwyczaić, że to co dobre i wartościowe nie zawsze musi się podobać Pozostaje mi więc wierzyć, że na tzw. koniec dnia, kiedy wyeksploatują się atakujące zewsząd gwiazdki jednego sezonu, zostaną artyści mający coś do powiedzenia.
Trochę dziwię się, że tak doświadczona i bardzo świadoma artystka nie zdecydowała się na odejście od fortepianu. Ten instrument jest tu mocno obecny, bardzo często będąc bardziej częścią sekcji rytmicznej („Still”, „Static”). Najczęściej jednak jest nieco ascetyczny, chciałoby się od czasu do czasu usłyszeć coś bardziej pianistycznego, więc szkoda, że artystka nie poprosiła kogoś bardziej zaawansowanego. A może taka była koncepcja? Może chodziło o klimat i atmosferę domowego grania. Jeśli taki był zamysł, to nie mam pytań, bo to właśnie udało się znakomicie.
Moja ocena: 7/10