Głosowa bitwa już nie taka straszna:-)
Tak, ten odcinek The Voice of Poland był bez porównania lepszy. Męcząc się cały czas z niezrozumiałą dla mnie konwencją bitwy, tym razem nie miałem odruchów wymiotnych. Co prawda nie było żadnego wykonania, które by zachwyciło, ale w porównaniu z żenadą z poprzedniego odcinka, ten koncert z kilkoma ciekawymi wykonaniami to już niemalże rewolucją 😎
W duetach drużyny Marii Sadowskiej było przyzwoicie i równo. W pierwszym z nich bardziej podobał mi się Rafał Kozok. Dobrze więc, że będziemy go mogli oglądać w kolejnych etapach, bo to ciekawy wokalista. Boję się jedynie, że jego zbyt powolne otwieranie się może nie dogonić tempa programu – Rafał jest mało wyrazisty w tym co robi, i mimo że jego sposób śpiewania jest rasowy, to obawiam się, że właśnie ta zbyt mała spektakularność może go zgubić. Obym się mylił 🙄 W drugim duecie nic się szczególnego nie wydarzyło – przeciętne wykonanie, z poprawnym, ale nie porywającym wokonaniem dwóch wokalistek. Zdaniem mentorki lepsza była Katarzyna Góras, co mnie trochę zdziwiło. Na szczęście Beata Romanowska, która dla mnie była bardziej dojrzała, będzie dalej śpiewała, jednak już pod opieką innego trenera. Zobaczymy, czy ta zamiana coś przyniesie. Nie zdziwię się, że tak się stanie 😳
Panowie z Afromental tego dnia nie pokazali żadnego ciekawego występu. Mimo postawienia na faworytów programu nie udało się – prawdopodobnie zawiniły źle dobrane piosenki. Natalia Kukulska zaprezentowała jeden ciekawy duet. Olga Barej i Joanna Kaczmarkiewicz zaśpiewały interesująco, chociaż spodziewałem się, że będzie jeszcze lepiej. Tutaj wybór był trudny, bo trzeba było porównać wokalną śmiałość z ciekawą interpretacją wynikającą z dobrej, przemyślanej koncepcji. Dobrze więc, że wygrała Olga 😉
Duetem wieczoru był dla mnie występ który zaproponował Andrzej Piaseczny. Nie wiem czy to przypadek, czy świadome działanie sprawiły, że śpiewając banalną taneczną piosenkę wokaliści wykreowali rodzaj magii. To oczywiście zasługa Mateusza Pichała, który swoją partię poprowadził przedziwnie. Najpierw myślałem, że to wynik pogubienia się, potem jednak w miarę rozwoju utworu przekonywałem się, że chłopak wie co robi. Jego początkowe fragmenty wyglądające jak szukanie właściwej melodii miały swój cel, bo wokalista pokazał, że tam gdzie trzeba potrafi zaśpiewać oryginalną melodię, a wszystko miało chyba cel podkreślenia sensu szukania, o czym w końcu była ta piosenka. A już kompletnie Mateusz zdobył mnie świetnym dwugłosem na zakończenie. No, no, to może być czarny koń tego wyścigu. 😈
https://voice.tvp.pl/27289764/mateusz-pichal-julita-trautsolt-kiedys-cie-znajde