Gretchen Parlato – „Flor” [RECENZJA]

Kiedy sięgałem po ten album nie wiedziałem, że znam tę wokalistę. Dopiero po pierwszym wysłuchaniu i wielkim zachwycie zacząłem szukać informacji. I znalazłem – po pierwsze dyskografia. Co prawda „Flor” to zaledwie szósty solowy album, ale to tylko skromny fragment tego, co nagrała Gretchen Parlato. Jej udział w licznych projektach (ponad 80 albumów) świadczy o klasie i pozycji w środowisku. Okazało się, że jej głos znam już z albumów nagranych z Esperanzą Spalding i Beccą Stevens. A czytając życiorys artystki dochodzi się do wniosku, że nie miała wyjścia, musiała zostać muzykiem. Jej ojciec, basista zespołu Franka Zappy i wielu innych znakomitości, dziadek – trębacz i wokalista kilku profesjonalnych zespołów. Wychowując się w takim środowisku, ponadto odbierając gruntowne muzyczne wykształcenie, artystka stała się znakomitą wokalistą, co przypieczętowała w 2004r r. wygrywając renomowany konkurs Theloniousa Monka.
Portugalskojęzyczny tytuł albumu jest nawiązaniem do jego tematyki, klimatów latynoskich, bo jak przyznaje artystka, bosa nova mocno ukształtowała jej gust muzyczny. Słyszymy tu więc m.in. „É Preciso Perdoar” Joao Gilbero, do którego artystka napisała anglojęzyczny tekst. I jeśli zauważymy wyraźne inspiracje muzyką latynoską, to już dobór repertuaru może zdziwić, jak np. piosenka „Sweet Love”z repertuaru Anity Baker. Wrażenie robi też singlowy „Wonderful”, w którym artystce towarzyszą małoletni syn i mąż, perkusista Mark Guiliana. A największym zaskoczeniem jest utwór zamykający album, bo to zapomniana, wydana pośmiertnie piosenka Davida Bowie „No Plan”. Rarytas!
Ale to nie koniec niespodzianek – osobną atrakcją są utwory bez tekstu. Przepiękna jest „Rosa”, zaśpiewana nieskazitelną intonacją, z pokazaniem najwyższych umiejętności. Jeszcze lepiej jest w menuecie J.S Bacha, tutaj wrażenie robi perfekcja wykonawcza, piękne malowania nastrojów i znakomita muzykalność. Takimi wykonaniami artystka potwierdza, że zapraszanie jej do wielu projektów to bynajmniej nie przypadek, podobnie jak to, że od 2013 roku jest wykładowczynią Manhattan School of Music.
Nominowanie Gretchen Parlato do nagrody Grammy w kategorii jazz wokalny to spore wyróżnienie. Nie pierwsze zresztą, bo kilka lat wcześniej artystka również była nominowana. Jej pech to kandydowanie w 2015 roku ze znakomitą Dianne Reeves, która otrzymała wtedy swoją piątą statuetkę. Teraz wydaje się, że nie da się wygrać z silną konkurencją, bo jeśli nie Kurt Eling, to będzie to niewątpliwie Esperanza Spalding. Ale kto wie?
10/10