Skip to content
29 lis / Wojtek

Grzegorz Turnau – „Bedford School” [RECENZJA]

Rok temu, kiedy Grzegorz Turnau wydał płytę "L" balem się, że to już koniec, że dobre czasy się skończyły. Nagrywając niedawno "Bedford School" artysta przywraca wiarę. Co prawda nie jest to ten Turnau, który zachwycał nad kilkanaście lat temu, ale jest nienajgorzej.

Pomysł na płytę oryginalny nie jest, bo zebranie kilku ulubionych anglojęzycznych piosenek to bardziej przyjemność dla samego siebie niż słuchaczy. Żeby nie było, że Turnau nie ma pomysłu na nowy materiał, zbudowano story. Chodziło o roczny pobyt artysty w szkole w Wielkiej Brytanii – to wtedy kształtował się gust muzyczny młodego w tamtym czasie człowieka. Wybór piosenek jest tego najlepszym potwierdzeniem  – są tu same znakomite piosenki stworzone przez ikony muzyki popularnej. Najwięcej, bo aż 6 jest tu utworów zespołu The Beatles lub jego członków, jest też 5 kompozycji Billy'ego Joell'a. Obok kilku bardzo zanych przebojów Turnau postawił na utwory mniej znane. Na mnie największe wrażenie robi zapomniana piosenka zespołu Queen "All Dead, All Ddead". Jeśli ktoś jej nie znał, to po tym wykonaniu będzie mu trudno uwierzyć, kto był pierwotnym wykonawcą. 

Właściwie interpretacje niczym szczególnym się nie wyróżniają. Większość piosenek znamy z wielu ciekawych prób innych artystów, więc można pomyśleć, że słuchanie tego albumu to strata czasu. Jeśli jednak potraktujemy materiał całościowo, to słychać tu jakiś sens. Jako wstęp do tej zagranicznej podróży jest tytułowa piosenka autorska  opowiadająca o tym ważnym okresie w życiu artysty. Tutaj Turnau wraca do swoich najlepszych czasów – piosenka jest interesująca i atrakcyjna. Jednak kluczem do sukcesu płyty była decyzja o zagraniu piosenek z zespołem Shannon. Jego celtyckie inklinacje mocno wpłynęły na stylistykę niektórych utworów. Jest tu sporo luzu i swobodnej kreacji, ze sprytnymi cytatami Chopina ("Souvenir") i Beethovena ("Imagine"). Jeśli mowa o zespole, to największe wrożenie zrobiła na mnie jego wokalistka Maria Rumińska, która swoim udziałem  w znakomitych duetach ubarwiła tę płytę bardzo. Jej sposób śpiewania w dwugłosie spowodował, że musiałem się tą wokalistką zaintersować. Okazało się, że to tak na prawdę nie wokalistka, a dobrze wykształcony muzyk, absolwentka kompozycji na katowickiej AM, aktywna od lat jako autorka muzyki dla teatrów i członek kilku zespołów, w tym wspomnianego Shannon. W tych duetach Rumińska jest ciągle drugim głosem, ale momentami śpiewa też solo i jej fragmenty są bardzo interesujące, proste i naturalne. Np. w "Imagine", piosence znanej z kilku setek wykonań, muzykom udało się wyczarować własny świat. W porównianiu z propozycją Barbry Streisand z jej niedawnej płyty, to wykonanie jest dużo lepsze. Podobnie jest z piosenką "The Fool of the Hill" – ta wersja nie konkuruje z żadnym innym wykonaniem.

Jeśli ktoś lubi stare piosenki w nowych wykonaniach, to na pewno ta płyta go zadowoli. A miłośnicy talentu Grzegorza Turnaua dostali nową okazję do podziwiania go za kreatywność, muzykalność i ciągłą radość grania i śpiewania.

7/10

 

 

 

 

 

 

Zostaw komentarz