Skip to content
9 lip / admin

H.E.R. – „Back of My Mind” [RECENZJA]

O tym krążku mówi się, że to debiutancki album artystki. A to nie do końca prawda, bo wcześniej H.E.R. wydała kilka EP-ek, co przyniosło znaczące nagrody, w tym 3 statuetki Grammy. Całkiem niedawno artystka uhonorowana została także Oscarem za piosenkę do filmu „Judas and the Black Messiah”. Jak na 25 wykonawczynię to już bardzo dużo, ale mam przeczucie, że to dopiero początek. Takim nowym otwarciem może być właśnie pierwszy „pełnoprawny” album artystki zatytułowany „Back of My Mind”.

Po kilkunastokrotnym przesłuchaniu albumu złapałem się na tym, że ani razu nie zainteresowałem się tym, jak artystka śpiewa. I to jest chyba największy komplement, bo nie ma tu nic co by przeszkadzało, podobnie jak to, że wokalistka nie popisuje się swoimi możliwościami. A ma je niewątpliwie, jednak wszystko jest podporządkowane wiarygodności wykonawczej – liczą się piosenki, a w nich nastrój i emocje. I ten niezwykły profesjonalizm realizacyjny. Wszystko jest tak świetnie wymyślone i nagrane, że aż momentami nudnawe, brakuje oddechu. Pewnie to wina długości albumu, bo 21 piosenek, to jednak ciut za dużo. Pracowało przy nich kilkunastu producentów – trzeba być niezłym organizatorem, żeby ogarnąć tak wielką grupę indywidualności. No właśnie, zabrakło tutaj wyraźnej koncepcji, bo każda piosenka osobno jest w miarę atrakcyjna, jednak w całości niektóre perełki giną. I tu kolejna ciekawostka – w pisaniu piosenek uczestniczyło ponad 40 twórców. Co prawda wiodącą postacią jest tutaj sama H.E.R, ale pewnie nie dowiemy się jak współpraca z innymi autorami wpłynęła na ostateczny kształt utworów.

Do tego albumu wokalistka zaprosiła licznych, znakomitych panów: Ty Dolla Sign, Cordae, Lil Baby, Chris Brown, Yung Bleng, DJ Khaled, Bryson Tiller, YG. Ci wszyscy artyści wnieśli sporo do muzyki HER. Zestaw takich znakomitości to także potwierdzenie, że młoda wokalista jest już tak ważną postacią, że występować z nią chcą najlepsi.

Pisząc wcześniej o artystce wyraziłem nadzieję, że po przydługim kompilacyjnym wydaniu złożonym z EP-ek nadejdzie czas, że H.E. R. nie będzie już musiała niczego udowadniać i że w końcu nagra solidny materiał w logicznym kształcie. Jednak tak się nie stało, bo „Back of My Mind” przytłacza długością i monotonią. Szkoda. Ale i tak wydaje mi się, że największą sensacją byłoby, gdyby ten album nie zauważono w przyszłorocznych nagrodach Grammy.

 

Zostaw komentarz