Skip to content
14 sty / admin

Jacob Collier – „Jacobean Chill” [RECENZJA]

Jacob Collier – człowiek orkiestra, muzyczne ADHD i w dodatku artysta kochający media ze wzajemnością, na pewno się nie nudzi. Nawet w ubiegłym roku, kiedy artyści odwołali wszystkie koncerty, Collier nie stracił swojego tempa – cały czas mogliśmy oglądać krótkie  filmiki, z których zawsze czegoś mogliśmy się dowiedzieć – a to o muzyce, a to o samym artyście i jego muzycznych poszukiwaniach. W połowie roku mogliśmy się rozkoszować wspaniałym albumem „Djesse Vol. 3”, I teraz, w pierwszym tygodniu 2021, zupełnie niespodziewanie Collier wydaje swoje najnowsze dziecko.

„Jacobean Chill” to EP-ka wyjątkowa, bo artysta postanowił podzielić się z nami swoimi emocjami. Zrobił to przy użyciu wybranych piosenek z dwóch ostatnich płyt. I trzeba przyznać, że dobranie tego raczej refleksyjnego materiału trochę burzy nasze wyobrażenie o tym pełnym energii i szalonych pomysłów muzyku. A żeby było jeszcze wyraźniej, aby podkreślić wyjątkowość materiału na inne czasy, to rozpoczyna się krótkim premierowym, jak sam to świetnie nazwał artysta, „Voice Memo”.

Później mamy naprzemiennie 3 piosenki z Djesse Vol. 3 i 2 utwory z Djesse Vol. 2. Jeśli ktoś jeszcze nie znał tego znakomitego muzyka, to ta płyta może mu pomóc. Bo tu jest lżej i krócej. I jeśli ktoś po tych kilku piosenkach połknie haczyk, to nie ma siły, żeby mógł się od muzyki Colliera uwolnić.

10/10

 

Zostaw komentarz