Jakub Skorupa – „Zeszyt drugi” [RECENZJA]
Jakub Skorupa wszedł do naszego SZOŁBIZNESU przebojem. Jego debiutancki krążek był wydarzeniem 2022 roku, bo o to zupełnie znikąd pojawia się dojrzały artysta, który pokazuje się światu mając 30 lat. Ten „atak” z zaskoczenia zrobił wrażenie – krążek znalazł się w wielu zestawieniach najlepszych polskich płyt, u mnie, w podsumowaniu roku także miał swoje miejsce w najlepszej dziesiątce. I pewnie dlatego wszyscy czekaliśmy na najnowszą płytę.
Znakiem rozpoznawczym pierwszego albumu artysty było pisanie bardzo prostych linii melodycznych, często opartych na 2-3 dźwiękach. I teraz jest podobnie, ale nie dajmy się nabrać, nie każdy jest w stanie to powtórzyć, bo minimalizm melodyczny Skorupy to bardzo dobrze wymyślona koncepcja. U niego liczy się nastrój i ciekawe rozwiązania harmoniczne w akompaniamencie. A jeszcze ważniejsza jest umiejętność pisania ciekawych tekstów, jak jest np. w „Składam się” – można odnieść wrażenie, że artysta zadaje pytania w imieniu wielu wiernych. Najlepszym komentarzem jest tutaj to, co powiedział sam autor: “Bóg, z którym próbowano mnie zapoznać w kościele katolickim, chyba sam nie chciałby należeć do tej organizacji. Postanowiłem wysłać mu prywatną wiadomość, na bardziej partnerskich zasadach.”
W tym albumie mniej jest piosenek przebojowych, tak jak było w “Zeszycie pierwszym”, ale nadal uczestniczymy w ciekawym przekazie artystycznym. Na pewno kandydatką na popularną piosenkę może być “Trzykropek”, chociaż mnie bardziej przyciągają utwory o ważnych rzeczach. Myślę tu m.in. o “Dzień dobry, jestem z Polski”, a jeszcze bardziej o utworze i “Zima dwudziesty pierwszy” z charakterystycznym, prowokacyjnym motywem: “bóg, honor i kryptowaluty”.
Drugie albumy są dla każdego artysty chyba najważniejsze, bo co innego zainteresować słuchacza jednym dobrym strzałem, a zupełnie inną sztuką jest nie strącenie zawieszonej przez siebie poprzeczki. Szczególnie jeśli ta poprzeczka, tak jak w przypadku Jakuba Skorupy, wisiała wysoko. Czy teraz jest lepiej? Chyba nie, ale nie można narzekać, bo tym albumem artysta umocnił swoją pozycję, a co najważniejsze, stworzył swój, oryginalny i rozpoznawalny styl.
8/10