Skip to content
9 mar / Wojtek

James Taylor -„American Standard” [RECENZJA]

To już jego 20. album. Ucieszyłem się, że po 5 latach milczenia artysta nagrywa nowy materiał. Ze swoim  ogromnym dorobkiem James Taylor może już odcinać kupony od niekwestionowanej popularności. Ale nie, artysta bierze się za najwspanialsze amerykańskie utwory. "American Standard" to 14 piosenek z repertuaru ikon światowej wokalistyki: Billie Holiday, Paula Whitemana, Dinah Washington, Nat King Cole, Elli Fitzgerald i Franka Sinatry.

Jeśli ktoś się zastanawia, na czym polega mistrzostwo w wykonywaniu coverów, to na tej płycie dostanie najlepszą odpowiedź. Bo James Taylor na pewno nie ściga się z wykonaniami oryginalnymi, robi jedynie bardziej współczesne wersje, ale wszystko z ogromnym szacunkiem dla materii, bez kombinowania. Tam gdzie pierwotnie było tanecznie, teraz zamienia się w balladę, a nostalgiczne piosenki dzięki Taylorowi nabierają tempa i ciekawej energii. Cechą wspólną tych wykonań jest prostota zamieniona w szlachetność i skromne, znakomite instrumentacje. Moje ulubione piosenki to "Almost Like Being in Love" ze świetnymi głosami towarzyszącymi i singlowy "Teach Me Tonight". Kiedy dużo wcześniej słyszałem ten drugi utwór, nie mogłem uwierzyć, że to cover.

Bo właśnie siła tego albumu to wykonanie wielkiego repertuaru w taki sposób, że jesteśmy przekonani, że to piosenki Taylora. Być może dla nas ten album jest zupełnie czymś innym niż dla przeciętnego Amerykanina, który zapewne zna większość tych piosenek. Dla mnie jedyną znaną jest "Moon River". I ten wielki przebój artysta także wykonuje wiernie w stosunku do oryginału, ale jednak w tak charakterystyczny dla siebie sposób, że nie mamy wątpliwości, że to Taylor. Wielki, wspaniały James Taylor!

10/10

Zostaw komentarz