Jan-Rapowanie i jego wcale nie śmieszna „Groteska”. [RECENZJA]

Modne ostatnio śpiewanie przez raperów staje się zmorą. Jan-Rapowanie pokazał, że jednak można. Jego powrót po 3-letniej przerwie potwierdza, że ten czas był artyście potrzebny, bo „Groteksa” to album dojrzały i ciekawy.
Wydaje się, że Jan-Rapowanie jest na rynku od dawna, bo to już jego piąty studyjny album, ale nie zapominajmy, że artysta ma zaledwie 27 lat. Żeby w tym wieku nagrać tak mądre i odważne utwory trzeba mieć to coś, co on miał od początku, ale teraz poszedł bardzo odważnie mówiąc dużo o sobie – z równą łatwością opowiada o trudnych chwilach, jak i obecnym stanie posiadania, co sam, determinacją i talentem wypracował. Z jednej strony: „pozostało mi 20 koła dni, pi razy drzwi, wystarczy mi” („20 KOŁA”), a po drugiej stronie utwór „W DRESACH” z rzadko stosowaną metodą rapowych refrenów:
Byłem dziś w salonie Mercedesa – w dresach
Pani do mnie jak do dziecka
Rap mnie zabrał w takie miejsca
Znakiem firmowym Jana-Rapowanie jest umiejętność dobierania współpracowników. Jego pierwsze trzy albumy realizował Nocny, teraz kilku czołowych polskich producentów, wśród nich głównie: The Returners i @atutowy. Również goście przy mikrofonie pokazują konsekwencję i wysoki poziom, bo tacy artyści, jak Taco Hemingway, czy Mata to gwarancja poziomu. I rzeczywiście, utwory z ich udziałem się wyróżniają, a „Niebo” z tym drugim to perełka. Osobnym zaskoczeniem może być wyprodukowany przez Kubę Karasia utwór „Wesołe piosenki”, w której swoje piętno odcisnął Kasperczyk.
Recenzję poprzedniego albumu artysty skończyłem nadzieją, że Jan-Rapowanie nas jeszcze zaskoczy. I wykrakałem. Lubię takie zaskoczenia.
8/10