Jazmine Sullivan –„Heaux Tales” [RECENZJA]

Tytuł tego albumu, mimo zakamuflowaniu przez wyglądające na francuskie „heaux” to sygnał, że artystka nie boi się prowokacji. Bo tak naprawdę mogłoby być „Hoes Tales”, a że „hoes” w tym przypadku ma oznaczać nie motylki, a kobiety rozwiązłe, to w kontekście całego albumu wyraźny sygnał motywu przewodniego. Bo właśnie w tekstach, a zwłaszcza w interludiach pomiędzy piosenkami podkreślona jest tematyka albumu – seksizm, feminizm i domaganie się należnej godności.
Przy tych piosenkach pracowało aż 11 producentów i jeszcze dłuższa lista autorów. W obu grupach pojawia się nazwisko Jazmine Sullivan, najczęściej jako autorki tekstów, ale też producenta i współautora muzyki. I jeszcze jeden ważny element – śpiewający goście, uznani artyści, którzy zostawili w wykonywanych utworach kawał swojej osobowości: Ari Lennox, Anderson .Paak i H.E.R.. Właśnie utwory z udziałem zaproszonych artystów są tutaj najciekawsze, jak: “Price Tags”, “On It” i “Girl Like Me”.
Od debiutu artystki minęło już 14 lat, ale częstotliwość wydawania albumów świadczy o dużej staranności, pewnie dlatego to dopiero czwarty album studyjny. Dotychczas za każdy z nich artystka otrzymywała nominacje do Grammy, za ten także. Razem tych wyróżnień jest 15 (w tym roku 3). Dotychczas żadna z nominacji nie zamieniła się w nagrodę, spodziewam się, że teraz będzie podobnie, bo chociaż album jest interesujący i społecznie ważny, to muzycznie zapomina się go szybko po wysłuchaniu. Jednak samo obcowanie z tym krążkiem to duża przyjemność, dlatego gorąco namawiam.
8/10