Skip to content
16 lut / admin

Jhene Aiko – „Chilombo” [RECENZJA]

Jhené Aiko Efuru Chilombo to artystka bardzo doświadczona, a Chilombo to zaledwie jej trzeci solowy album. Jej solowy krążek z 2014 roku także zyskał 3 nominacje do Grammy, ale teraz jest również ta najważniejsza, czyli album roku. Czyżby to oznaczało, że jeśli tej nagrody nie zdobędzie, to na otarcie łez będzie się musiała zadowolić najlepszym albumem progressive R&B? Pewnie tak, a raczej prawie na pewno, ale już samo docenienie tego nieoczywistego albumu to już coś! Wystarczy posłuchać “Trigerred” żeby się przekonać, że to muzyka nie byle jaka.

Przy tej okazji kilka słów o nowej kategorii nagród Grammy. Progressive R&B, w której jedną z nominacji ma  właśnie Jhene Aiko, to nowa kategoria, która zastąpiła podobnie dziwną „Urban contemporary”. Oficjalnie organizatorzy mówią o reagowaniu na tendencje rynkowe, ale branża skomentowała to jednoznacznie, chodziło o ucieczkę od niewygodnej opinii, że to muzyka czarnoskórych.  Dyskusja jest oczywiście akademicka, bo ani stara, ani nowa nazwa niczego nie wnosi, jednak teraz zrobiło się jeszcze śmieszniej, bo ciekawe, gdzie mieści się granica między tradycyjnym i progresywnym R&B.  A żeby było śmieszniej, to Grammy jeszcze wydziela „tradycyjne wykonanie R&B”, i  w tym momencie już się poddaję.

“Chilombo” to 20 piosenek bardzo zróżnicowanych nastrojowo. Początkowo można odnieść wrażenie, że artystka sama śpiewa w domu – “amatorsko” brzmiące pianino sprawia wrażenie bardzo prywatnego klimatu. Później nastrój zamienia się w kameralną imprezkę. Ale ciągle jest zmysłowo i tajemniczo. Na swoją domówkę wokalistka zaprosiła wielu gości. I to jakich! Każda piosenka z zaproszonym artystą zwraca uwagę, bo i goście nie byle jacy: Big Sean, H.E.R., OTW, Future & Miguel, Ab Soul, Dr. Chill, Micahfonecheck, Ty Dolla $ign i John Legend. Prawda, że robi wrażenie? I teraz już wiemy, że ten album nie mógł być krótszy, bo jak tu wyciąć którąś z tych piosenek? A z kolei utwory solowe są tu potrzebne w budowaniu dramaturgii, więc każda z nich jest tu po coś. I pewnie łatwo artystka nie miała wybierając materiał do albumu, bo w wersji “deluxe” jest 9 dodatkowych piosenek – i tu małe zdziwko, że do wersji podstawowej nie trafiła piosenka z Chrisem Brownem i Snoop Doggiem. Ale za to jest piękna „Lightning & Thunder” zaśpiewana w duecie z Johnem Legenem. Nawet dziwię się, że tej piosenki nie wybrano na promującego singla.

„Chilombo” to spotkanie z piękną muzyką i z artystką, która tak dużo chce nam opowiedzieć. Teraz więc pora aby nadrobić zaległości i posłuchać wcześniejszych albumów.

10/10

 

Zostaw komentarz