Skip to content
18 paź / Wojtek

Justin Nozuka – „CHlLORINE” [RECENZJA]

Justin Nozuka jest artystycznie aktywny od dawno, bo „CHLORINE” to jego szósty album. Jeśli jeszcze dodamy do tego 7 EP-ek i dorobek jako aktor filmowy, to nie jest tak źle. Można się jedynie zdziwić, że artysta, który swój debiutancki krążek wydał 17 lat temu, ciągle jest muzykiem niszowym.

Ten krótki, 22-minutowy materiał został podzielony na dwie części. W pierwszej rządzą ballady, zwłaszcza piękna „ORANGE LAMPSHADE” i ozdoba albumu, piosenka tytułowa. W części drugiej jest nieco szybciej. Tu uwagę zwraca radosna „PARANOID”, albo refleksyjna,  utrzymana w klimacie pierwszej części „THIS DREAM” – tutaj zachwyca pięknie rozwijająca się dramaturgia – od akustycznej, z samą gitarą, do powoli pojawiających się smaczków: a to delikatna trąbka, a to klimatyczny damski głos drugiego planu.

Justin Nozuka na pewno jest artystą, który umie pisać dobre piosenki, ale być może problemem jest rozpoznawalność, bo jego sposób śpiewania niczym szczególnym się nie wyróżnia, mieści się w obszernym worku wokalistów nadużywających falsetów. Dla mnie na pewno jest to artysta, po którego płyty sięgam z przyjemnością.

9/10

Zostaw komentarz