Skip to content
29 maj / Wojtek

Justyna Steczkowska – „Maria Magdalena. All is One” [RECENZJA]

No to sobie pani Steczkowska nagrała płytę demo.

I cóż w tym dziwnego? Tak robi wielu wykonawców. Bo jedni z nich, głównie debiutujący, muszą najpierw nagrać materiał demonstracyjny, aby wytwórnia płytowa zainwestowała w profesjonalne nagrania. Podejrzewam, że Justyna Steczkowska ten etap ma już dawno za sobą. Idźmy więc dalej…..Drugim często stosowanym sposobem jest nagranie ścieżki instrumentalnej w wersji finalnej,  aby na jej podstawie tekściarz mógł zabrać się do pracy. Aby mu to uławiać często wokaliści dogrywają ścieżkę dźwiękową z "tekstem" śpiewanym na tzw. rybkę, czyli przypadkowe często słowa, a nawet całe frazy tekstowe, które autorowi tekstów są bardzo pomocne w konstruowaniu dramaturgii, ale też w  budowniu fraz, stawianiu akcentów, oddechów itp. "Maria Magdalena" chyba miała być tym rodzajem demo.

Artystka zapomniała, albo nie zdążyła nagrać ścieżki wokalnej.

Bo wydaje mi się niemożliwe, aby tak doświadczona wokalistka, nagrywając 15. album nie wiedziała, co jest ważne dla słuchaczy. Po pierwszym przesłuchaniu, kiedy nie rozumiałem o czym pani śpiewa, zabrałem się za zmiany w ustawieniach w odtwarzaczu. Poźniej się okazało, że z moim sprzętem jest wszystko w porządku, a "tekst" w tych piosenkach jest traktowany jako kolejny instrument. Ale…..jeśli takie było założenie, to dlaczego pani nie śpiewa po prostu wokaliz? Bo te teksty, jeśli udaje nam się coś zrozumieć, są tak banalne i nie na temat, że aż zęby bolą.

Tytuł z maszyny losującej.

Album ma sugestywny tytuł. Zresztą klimaty sakralne towarzyszą wokalistce od jakiegoś czasu, podejrzewam, że nie tylko artystycznie.  Jednak ten tytuł, w połączeniu z treścią, brzmi co najmniej karykaturalnie. Równie dobrze mogłoby to być: "Zagubiona w kosmosie" albo "Mgła nad Wigrami" – efekt byłby taki sam.

Co z tą muzyką?

Justyna Steczkowska, jak na wykształconego muzyka przystało ma ciągoty do pisania muzyki i aranżowania. Mnie jej kompozycje nigdy nie powalały, ale dzięki otoczce, czyli świetnym produkcjom i bardzo profesjonalnym teledyskom, jej piosenki odnosiły sukces. Jednak teraz, kiedy mamy do czynienia z płytą niemalże instrumentalną, możliwości przyciągnięcia słuchacza są bardzo ograniczone. W tych kompozycjach na pierwszy plan wychodzi patos i ogólny brak koncepcji. Bo niby coś się tutaj muzycznie dzieje, być może sprawdziłyby się jako muzyka do filmu, ale jako utwory do posłuchania, przeżycia czegoś, to już raczej nie:-(

 

4/10

Zostaw komentarz