Skip to content
9 sie / Wojtek

Kali/Magiera – „Chudy chłopak” [RECENZJA]

"Chudy chłopak" i miłe zaskoczenie

Po poprzednim albumie, w którym Kali głównie chwalił się wszystkim czym mógł, nie miałem już ochoty na kolejne spotkanie z nim. Jednak wysoka, utrzymująca się lokata na OLiSie zmusiła mnie do sprawdzenia. Oczywiście nie musiało to wcale oznaczać, że album swoją popularność zawdzięcza poziomowi artystycznemu – w tym zestawieniu właśnie płyty reprezentujące hip-hop cieszą się popularnością z nieznanych mi, zdecydowanie pozaartystycznych wartości. I tu spotkała mnie niespodzianka – najnowszy album artysty jest całkiem strawny!

Kali + Magiera = coś nowego

To co mnie najbardziej zachwyciło w "Chudym chłopaku" to żywa muzyka: świeża, dobrze dopasowana do tekstów, wręcz im pomagająca. A to zasługa producenta i jednocześnie autora muzyki. Magiera to bardzo doświadczony producent, ale także, co w tym gatunku jest rzadkością, muzyk. I może to właśnie różni tę produkcję od pozostałych tegorocznych albumów raperów. Na długiej liście produkcji Magiery znajduje się m.in. najnowszy album Małpy, który w moim zastawieniu tego roku na razie plasuje się  na 5. miejscu. 

Kali spuścił powietrze

Już po pierwszym, tytułowym utworze wiedziałem, że coś istotnego pozmieniało się w głowie rapera. Usłyszałem pełnego pokory, szczerego faceta, który nie boi się mówić o trudnych sprawach. Tym razem Kali nie epatuje doświadczeniem i elokwencją, a w bardzo prosty sposób mierzy się ze swoją mroczną przeszłością. Niestety tych stylowych utworów jest tu niewiele, bo mogę dodać jeszcze jedynie: "Firmę", "Lost boyz" i "Atari".

Czy to jeszcze rap, czy już hip-hopowa biesiada?

No właśnie. Najwięcej problemów mam tutaj ze stylistyką muzyczną. Co prawda jestem daleki od szufladkowania artystów, dzielenie ich na kategorie jest dla mnie totalną bzdurą. Jednak kiedy sam wykonawca  co chwilę sam przyznaje się do konkretnego świata, wyznając w klimacie zbliżonym do reggae: "nic się nie zmieniło, my kochamy rap", to przestaję mu wierzyć. W cytowanej piosence "Poza światem" gościnnie wystąpił strasznie tutaj manieryczny O.S.T.R. Właśnie kiepska stylistyka zepsuła "Front" i "Blok". Te 2 osobiste utwory nawiązujące do kryminalnego życiorysu artysty, poprzez ubranie ich w banalną muzykę, przypominają mi kultową piosenkę lat 70. "Czarny chleb i czarna kawa". Jeszcze bardziej niestylowo jest w 2 innych utworach: "Unplagged" i "Stary dom". Gdym je usłyszał bez kontekstu, to nie uwierzyłbym, że coś takiego może wykonać raper z 20-letnim doświadczeniem.

6/10

 

Zostaw komentarz