Kamil Bednarek zapowiada, że będzie inaczej. No i jest. Niestety. „Bednarek Inaczej” [RECENZJA]

Dobrze, że w swoim nowym albumie już tytułem Kamil Bednarek ostrzega nas, że jest inaczej bo zanim wysłuchamy go do końca wiemy, że to prawda. Wcześniej, czy nam się ta estetyka podobała czy nie, było stylowo. Bednarek umieścił się w stylistyce reggae, i nawet jeśli nie był jej do końca wierny, to tak właśnie był postrzegany. A teraz? Teraz, zgodnie z tytułem albumu jest inaczej – banalnie i dziwnie. Ba, nawet wręcz przedziwnie. Słuchamy piosenek tak różnych stylistycznie, że możemy się poczuć jak na szkolnej dyskotece. Obok piosenek udających reggae, po bardzo przeciętne utwory popowe. Ale to jeszcze nie wszystko, bo umieszczenie tu piosenek czerpiących z najgorszych tradycji festiwali PRL-u to nie lada niespodzianka!
A niespodzianki czekają już od początku – po bardzo ostatnio popularnym MMXXI, przed koszmarnym „Wyjeuaue” artysta sobie pozwolił na zapowiedź:
„Raz, raz, próba mikrofonu…No witam, witam w 2021, tym jakże wspaniałym roku. Słuchajcie, płyta zwiera przeróżne treści: trochę o miłości, trochę opowieści o moim życiu, które postaram się streścić w tym skromnym albumie na 2021. Zapraszam.”
Od razu czujemy się jak na wieczorku zapoznawczym w Ciechocinku. I tak już jest do końca niestety: jest banalnie, przaśnie, a muzycznie kompletnie nijako. I nie ma sensu rozpisywać się o kompozycjach, bo to nie są wyżyny umiejętności, ale muszę wspomnieć o nawiązujących do stylistyki festiwalowej lat minionych piosenkach „Tęskniąc” i „List”, które swoim poziomem naiwności konkurują z piosenkami biesiadnymi. A tę drugą mogę mianować „Białym misiem” XXI wieku.
O tekstach też wolałbym nie wspominać, bo Kamil Bednarek jest dowodem na bezkrytyczność artystów piszących sobie teksty. I to nawet nie chodzi o to, że te teksty są niedobre, ale że mają one swoich miłośników. Bo takie frazy, jak np. „usłysz mój SOS do ciebie”, albo to co, słyszymy w „Wojowniku światła” to czysta grafomania.
Sądząc po licznych komentarzach w necie wiem już, że tym wpisem narażę się wyznawcom Kamila Bednarka. I żeby nie było wątpliwości – jego poprzedni album był niezły, oceniłem go 7/10. Teraz tak dobrze nie jest. Niestety.
4/10