Skip to content
18 mar / Wojtek

Kasia Lins – „Wiersz ostatni” [RECENZJA]

To już druga płyta Kasi Lins, dla mnie jednak pierwsze spotkanie z tą wokalistką. To, że jej pierwszy album mi umknął może być dowodem na skuteczność, w tym przypadku mniejszą skuteczność promocji. Po wysłuchaniu "Wiersza ostatniego" wiem, że to muzyka nie dla każdego, być może stąd tak mało popularna.

 

Tej muzyki słuchałem dosyć długo, zanim do mnie dotarła. I ciągle nie wiedziałem dlaczego tak jest. Bo niby wszystko jest w porządku. Kasia Lins umie śpiewać, proponuje ciekawy repertuar, wszystko jest dobrze zaaranżowane i zagrane. Na pewno artystka ma określony styl, nie próbuje nas uwodzić, po prostu przedstawia to, co jej w duszy gra. Dla mnie jednak czegoś chyba jest tutaj za dużo, czegoś co zakrywa materię. Po wielokrotnym przesłuchaniu materiału odkrywam, że niektóre piosenki są interesujące, głównie muzycznie. Rozpoczyna się piosenką "Odchodząc", w której artystka nawiązuje do utworu Grzegorza Ciechowskiego o tym samym tytule – tam jest: "odchodząc zabierz mnie", a u Kasi: "odchodząc zostaw mnie".

We wszystkich swoich piosenkach artystka bardzo mocno koncentruje się na oprawie muzycznej, gdzie jest sporo muzyki, głosów towarzyszących i zaglądanie do różnych stylistyk. Mnie najbardziej przekonuje piosenka "Tonę" – to może być hit radiowy. Podobnie dobrze sprzedać się może "Dawno", w której wokalistka tworzy udany duet z Łukaszem Lachem.

Na tle wielu popularnych wokalistek Kasia Lins wypada egozycznie – umie śpiewać, ma swój styl, dobrze wie co chce przekazać w muzyce. Niestety to za mało, aby być tak popularną jak wspomniane wokalisteczki, które śpiewając o niczym, często nieporadnie i wręcz źle, są rozpoznawalnymi gwiazdami. No cóż, SZOŁBIZNES rządzi się swoimi prawami. Na szczęście te mody szybko mijają i na koniec zostawiają tylko to co wartościowe. Sztuka jednak polega na tym, aby taki niedoceniony artysta się tym nie przejmował i robił swoje. Jeśli tylko uda mu się dalej tworzyć i rozwijać, to na pewno dojdzie do etapu szacunku ze strony słuchaczy. I tego życzę Kasi Lins.

7/10

 

 

 

Zostaw komentarz