Skip to content
4 kwi / Wojtek

Katarzyna Groniec – „Ach” [RECENZJA]

Katarzyna Groniec nie musi już nikomu niczego udowadniać. Ma swoją pozycję na scenie, potrafi interpretować jak niewielu w tym kraju. Jej mistrzowskie wykonania obcego repertuaru, jak choćby "Sztuczny miód', czy "Tylko mnie poproś do tańca" są dziś wzorcem interpretacyjnym. A przecież wokalistka nie imponuje nadzwyczajnymi warunkami głosowymi – ale właśnie Katarzyna Groniec to obok Katarzyny Nosowskiej przykład na wokalistykę najwyższej próby, w której możliwości głosowe, a więc to co dostaliśmy od natury, nie ma wpływu na poziom prezentowanej sztuki. Tak, obie Katarzyny to artystki wybitne.

Płyta "Ach" to już 11. album Katarzyny Gronic. Artystka dosyć regularnie nagrywa i za każdym razem jest czego posłuchać. Ten album raczej nie należy do najlepszych, ale to nie znaczy, że jest słaby, po prostu poprzednie byłoy dużo lepsze. "Ach" rożni się choćby z uwagi na repertuar, głównie autorski. Kilka piosenek stworzyli także Barbara Wrońska i Marcin Macuk z zespołu Hey. Utwory reprezentują spokój i zachęcają do myślenia. Sama artystka mówi, że jeszcze nigdy nie była taka spokojna. Być może piosenki tego do końca nie pokazują, bo jest w nich sporo emocji, ale są utrzymane w temperaturze powściągliwej. Artystka w pewnym wieku nie może udawać, że ciągle ma 20 lat, a tak niestety niektóre nasze wokalistki się zachowują. Groniec wie co już przeżyła i nie walczy z materią, tylko z pokorą ją akceptuje i próbuje żyć po swojemu.

Płyta rozpoczyna się urokliwie, niemalże bajkowo – piosenki: "Na Pol" i "Koko" wrowadzają nas do tego spokojnego świata Groniec. Muzyka może się podobać, a sama artystka wyśpiewuje ją bez większych emocji. I to już pewna nowość. Później jeszcze w podobnym klimacie utrzymane są "Kanoan" i kończące album: "Ach" i "Cud". Po drodze jest jeszcze ciekawie zaranżowana "Koniec". Nurt trochę bardziej dramatyczny reprezentuje "Nie kocham", piosenka wyróżniająca się największą ekspresją. Zresztą ten utwór jeszcze przed premierą płyty zaczął zdobywać listy przebojów.

Moje 2 ulubione piosenki to: "Deszcz" i "Się rozpłacz". Jednak w obu z nich pojawiają się elementy, które kłócą się z dominującą delikatnością. W pierwszej nie podoba mi się nie zawsze pasująca do rytmiki melodii fraza tekstowa, a już w ogóle nie rozumiem, dlaczego w tej mądrej, osobistej piosence znalazły się "dziwki przy drodze" – jakoś mi to nie pasuje. Z kolei w "Się rozpłacz" zaskakują mnie "serca kratki" – nie dość, że nie mieszczące się w frazie, to jeszcze jakby wyjęte z innnej piosenki. Na płycie znalały się także 2 utwory z tekstami angielskimi. Brzmią one bardzo dobrze, ale nie jestem przekonany, czy akurat Katarzyna Groniec musi iść zgodnie z modą, bo teraz wielu artystów corarz częściej dużą część swojego repertuaru tworzy w tym języku.

Katarzyna Groniec przyzwyczaiła nas do pewnego poziomu i określonej ekspresji, więc jeśli pozwala sobie na repertuar trochę różniący się od tego wcześniejszego, to można być na to nieprzygotowanym. Szanuję artystów, którzy się  zmieniają i poszukują nowych obszarów do wyrażania swoich uczuć i przemyśleń. A że są one nie do końca udane, nie do końca przekonujące, to już cena, którą płacą wszyscy poszukujący śmiałkowie.

7/10

Zostaw komentarz