Skip to content
31 mar / Wojtek

Kehlani – „While We Wait 2” [RECENZJA]

Ta jedna z tych artystek, której nie słuchałbym, gdyby nie nagrody R&B. Zwłaszcza, że w tym roku wokalistka po raz drugi otrzymała nominację w ważnej dla rozwoju muzyki kategorii „progressive R&B”. Cały czas mam wrażenie, że „While We Whait 2” znalazła się w tej dyscyplinie przypadkowo, bo to muzyka bardzo przeciętna, na pewno bliżej jej do mainstreamowej sieczki.

To co się rzuca od razu, to banalny, plastikowy głos, w który dodatkowo jeszcze podczas nagrania mocno ingerowała technika. I tu wychodzi doświadczenie artystki, która zaczynała swoją drogę w zespole PopLyfe. Wtedy, jako nastolatka, jej nieco dziecięcy głos był czymś naturalnym, teraz jednak brzmi dziwnie, jak wokalistka nie potrafiła się odciąć od tego, co było 20 lat temu.

„While We Wait 2” to aż 14 piosenek, większość z nich nagrana jakby jedna naturalnie wchodziła w następną, przez to trudno się z nimi utożsamić. Ale kiedy odkrywamy, że przy płycie pracowało wielu producentów i kilku współautorów piosenek, to już wszystko staje się jasne, stad ten bałagan i brak wyraźnej artystycznej linii.

Najciekawiej brzmią piosenki, do których artystka zaprosiła gości, ale to głównie to fragmenty przez nich śpiewane pokazują, że mamy do czynienia z bardzo dobrymi piosenkami. Warto tu wymienić Lucky Daye w „When He’s Not There”, także Lil’ Mo i Vince  Staples w „Know Better”. Najciekawiej jest w Slow Dances, w którym wokalistce towarzyszy DIXON.

Kariery tej artystki na pewno nie będę śledził, ale nie zdziwię się, kiedy natknę się na jej piosenkę, bo pisanie repertuaru wychodzi jej najlepiej. Oczywiście zakładając, że jej nazwisko wymieniane jako pierwsze na długiej liście twórców nie było jedynie kurtuazją.

7/10

 

 

Zostaw komentarz