Kings Return – „Rove” [RECENZJA]

Na ten zespół natknąłem się niedawno. I to dziwne, że wcześniej o nim nie słyszałem, zwłaszcza, że „Rove”, czyli debiutancki album powstał 2 lata temu. Od lat pasjonuję się śpiewaniem wielogłosowym, znam wszystkie albumy czołowych formacji, tak też, siłą rzeczy musiałem się zainteresować także tą formacją.
Zespół, jak większość najlepszych grup wokalnych powstał w USA. Od początku to klasyczny, 4-osobowy skład, a jego członkowie sami przyznają się do podążania ścieżką Take 6 i Boyz II Men, co jest słyszalne, zwłaszcza wpływy tego pierwszego zespołu.
Repertuar „Rove” jest typowy dla podobnych zespołów – znane i popularne piosenki. Mamy tu takie hity, jak: „How Deep is Your Love”, „Human Nature”, czy „Bridge Over Troubled Water”. Uwagę zwracają ciekawe aranżacje, pełne smaczków i niebanalnych rozwiązań.
Ten zespół mógłbym zaliczyć do elity światowej, gdyby nie jedna poważna wpadka, bo w „Shining Star” jest tak nieczysto, że aż trudno uwierzyć, że mogło się przydarzyć profesjonalnej kapeli. Chodzi mi o partie solowe, które intonacyjnie nie wpisują się w głosy towarzyszące, a przecież mówimy o nagraniu studyjnym. Pikanterii dodaje fakt, że od tej piosenki zespół rozpoczął swój album. Dziwne, przedziwne.
9/10