Skip to content
23 wrz / Wojtek

Król – „Nieumiarkowania” [RECENZJA]

Jego poprzedni album tak mocno rozbudził mój apetyt, że z dziką radością rzuciłem się na "Nieumiarkowania". Niestety bardzo szyko ostudziłem swój zachwyt. Obawiam się, że klimat, smak i tajemnica, które oplatały "Przewijanie na podglądzie" teraz gdzieś uleciały. Zwłaszcza tajemnica. Bo niby nadal jest interesująco i przyzwoicie artystycznie, ale to już nie ta sama magia:-(. I to jest właśnie pułapka dla słuchacza, który po poprzednich dokonaniach artysty buduje własne oczekiwania. Jest to pewnie też jeszcze większa pułapka dla wykonawcy, który szukając nowych ścieżek własnego rozwoju decyduje się na opuszczenie strefy komfortu. Tak, życie twórcy to ciągła łamigłówka z kilkoma niewiadomymi.

W "Nieumiarkowaniach" Król konsekwentnie decyduje się na krótką formę – 9 utworów w łącznym czasie 30 minut to ciągle rzadkość. Ale właśnie ta kondensacja świadczy o świadomości artysty. Tu nie ma "grania na czas", nie ma zbędnych upiększeń. Chociaż w tym miejscu muszę się odnieść do udziału żony artysty, Iwony. Wokalistka pomagała już Królowi przy albumie "Kobieta z wydm". Tam było to trochę uzasadnione, teraz, przynajmniej dla mnie, kompletnie niepotrzebne. Nieco agresywny sposób śpiewania wokalistki przeszkadzał mi w odbiorze Króla refleksyjnego, zadającego pytania. Najbardziej szkoda mi utworu "Czas siedmiu prób", w którym udział Iwony, a zwłaszcza koszmarne parlando, odebrały mi przyjemność słuchania tej świetnej piosenki.

Trochę przsezkadza mi artykulacja wokalna Króla, który zapewne świadomie często na tej płycie śpiewa portato, zamiast oczywistego dla mnie legato. Ten sposób śpiewania, charakterystyczny dla Marka Grechuty, raczej mnie nie przekonał. Spodziewam się jednak, że to nie przypadek, a raczej świadoma decyzja wykonawcza, konsekwencja koncepcji całej płyty. Bo tu dużo jest rytmu. Właściwie każdy utwór osadzony jest na solidnej podstawie sekcji rytmicznej. Na tym tle nieco kwadratowa fraza wokalna, jakby za dużo sylab w stosunku do dźwięków, brzmi nawet przekonująco. To na pewno świadczy o stylu całej płyty, chociaż mnie nie przekonuje.

Niektóre piosenki doczekały się sporej popularności, zwłaszcza "Te smaki i zapachy". To była słuszna decyzja, aby przed premierą płyty wypuścić singla z tą piosenką, bo jej spora popularność na pewno zrobiła to, co miała zrobić, czyli zachęciła do całego albumu. Mnie ten utwór jakoś szczególnie nie zainteresował, za to bardzo podoba mi się inna piosenka. "Druga pomoc" to zdecydowanie najlepszy utwór płyty, i jedyny, którego miałem ochotę słuchać częściej.

Błażej Król jest niewątpliwie jedną z ciekawszych osób naszej sceny. W dodatku artystą kompletnym, piszącym i wykonującym cały swój repertuar. Recenzję jego poprzedniej płyty zakończyłem życzeniem, aby następna płyta ukazała się szybko. Teraz pozostaje mi wyrazić nadzieję, że kolejny album będzie bardziej interesujący. Wiem jedno: Król nie skończył swoich artystycznych poszukiwań, więc na pewno jeszcze nie raz nas zaskoczy. A że te zaskoczenia nie zawsze są takie, jak byśmy sobie życzyli, to już bardziej kwestia osobistych oczekiwań słuchacza.

7/10

 

 

Zostaw komentarz