Luke James – „To Feel Love/d” [RECENZJA]

Tego artystę poznałem przy okazji nominowania go do tegorocznych nagród Grammy. Zresztą przy tej okazji udało mi się zaprzyjaźnić z pokaźną liczbą interesujących artystów. „To Feel Love/d”, najnowszy album artysty mnie nie zachwycił, ale na pewno jest to muzyka interesująca.
Luke James Boyd to artysta, który swój związek z estetyką R&B budował pieczołowicie. Rozpoczął jak wielu wokalistów, zwłaszcza tego gatunku, jako głos towarzyszący innych artystów, a poprzez kontakty z dużymi wytwórniami zaczął pisać piosenki dla wielkich gwiazd – jego piosenki śpiewają m.in.: Chris Brown, Britney Spears i Justin Bieber. Nagrany w 2011 roku pierwszy mixtape został zauważony nominacją do nagrody Grammy, ale dopiero po 3 latach artysta nagrywa swój pierwszy album. I ten także zostaje doceniony nominacją do tej najważniejszej nagrody.
„To Feel Love/d” to krótki album z dziewięcioma piosenkami, łącznie zaledwie 32 minuty. Wszystkie utwory są oczywiście autorskie…..I tu zaczyna się mój problem z tym materiałem, bo każda piosenka osobno jest interesująca i atrakcyjna, ale w całości ten materiał wrażenia nie robi. Jednym słowem: słucha się go z przyjemnością, ale szybko się zapomina. Intencją do napisania piosenek jest pokazanie uczuć, głównie miłości do muzyki.
Podoba mi się piosenka „Traveling” albo piękna ballada „Shine On”. W zupełnie innym charakterze, jakby z innej bajki jest piosenka „Who Are You”. I takie właśnie są te utwory – ciekawe, ale raczej niespójne stylistycznie. Zresztą wokalnie artysta też sprawia wrażenie jakby szukał siebie – na zmianę słyszymy miłą interesującą barwę, albo częste falsety. Coś mi się wydaje, że Luke James potrzebuje czasu, aby odpowiedzieć sobie na pytanie, jakim chce być artystą – wykonawcą.
8/10