Mac Ayres – „Comfortable Enough”. Piękne zaskoczenia. [RECENZJA]

Tutaj wszystko jest inne niż styl, z którego znaliśmy tego artystę. Słuchając tego albumu kilkukrotnie musiałem sprawdzać, czy to na pewno Mac Ayres – inna barwa głosu, inne aranżacje, kilka zaskakujących piosenek. Jedno się nie zmieniło – wysoki poziom artystyczny. Tak, taki rozwój imponuje, bo muzyk, który szuka nowych obszarów to dowód klasy!
Pierwsze zaskoczenie to głos inny niż wcześniej. Owszem artysta radzi sobie doskonale, ale barwa jest bardziej banalna. Na szczęście w połączeniu z licznymi falsetami jest to wszystko spójne i wiarygodne. Ważne jest jednak, że Mac Ayres znacznie poszerzył swoje obszary stylistyczne. Oczywiście nadal najwięcej jest klimatów R&B, nadal artysta dobrze czuje się w nowoczesnych balladach, jak np. „I’ll Be Your Home Now”. Jednak najciekawiej w tym zestawieniu brzmią „skoki w bok”, bo takie piosenki jak moja ulubiona, utrzymana w stylistyce latynoskiej „Me vs. Myself”, albo „& We’ll Feel Better” z instrumentami dętymi, to zupełnie nowe obszary. Te dwie piosenki są oznaką poszukiwań. I to jak udanych!
Kolejna nowość to śpiewanie harmoniczne. Wcześniej artysta stawiał na dosyć proste opracowania. Teraz w większości piosenek bardzo eksponuje wielogłosowość drugiego planu. Dzięki temu robi się jeszcze ciekawiej – to zupełnie nowa twarz artysty.
Ten album pokazuje, że Mac Ayres jest artystą, który konsekwentnie i świadomie podąża swoją drogą. Jego kariera to przykład muzycznego Kopciuszka. W młodości działalność w zespołach szkolnych, potem studia muzyczne. Wszystko jest zaplanowane i po coś. A w tym albumie, nawiązując do jego tytułu, artysta czuje się wystarczająco komfortowo. Dla słuchacza na pewno.
10/10