Skip to content
30 paź / admin

Maciej Maleńczuk – „Klauzula sumienia”. [RECENZJA]

Gdyby istniała jeszcze słynna lista przebojów Trójki, to pewnie piosenka z najnowszej płyty Maleńczuka na niej by się znalazła. Majowe awantury z powodu utworu Kazika pokazały, że artyści mogą zrobić coś, czego nawet nie jest w stanie zrobić agresywny tłum demonstrantów. I właśnie najnowszy krążek Maleńczuka jest dowodem świadomego, odważnego buntu. Artysta robi to w tradycyjny dla siebie sposób, bo któż bardziej jest znany na naszej scenie jako kontestator rzeczywistości? Swoją odmową odbycia służby wojskowej i dwuletnim wyrokiem stał się artystą z przeszłością więźnia politycznego.

Właściwie zapędziłem się na początku, nominując piosenkę Maleńczuka do legendarnej listy przebojów. Bo najpierw trzeba się  zastanowić, która z nich powinna to być? Sam Maleńczuk też ma z tym kłopot – płytę tytułuje świetną, bardzo krytyczną „Klauzulą sumienia”, ale  na singla wybiera równie ostry, atrakcyjny muzycznie utwór „Rycerz Maryi”. Ale przecież w kolejce są jeszcze: „Policjant”, „Bum szaka laka’, „Hamulcowy” i zamykająca album mocna, a dziś nawet wręcz prorocza piosenka „Wojna”.

Trochę drażni mnie manieryczny sposób śpiewania Maleńczuka. Jego głos nie zawsze jest w tym miejscu, w którym być powinien. Ale to jego charakterystyczne wymykanie się głosu stało się znakiem rozpoznawczym, można je też uznać za potwierdzenie autentyczności. Podobnie jak w przypadku muzyki – to nie są kompozycje profesjonalne, więcej tu ducha intuicyjnego niż prawdziwego kompozytorskiego rzemiosła. I to wszystko właśnie tworzy sukces „Klauzuli sumienia”, albumu prawdziwego, albumu o nas, o naszych kompleksach, naszej beznadziei, o Polsce AD 2020.

8/10

Zostaw komentarz