Skip to content
29 sie / Wojtek

Małach / Rufuz – „MetRyka” [RECENZJA]

Ten album promowano jako rap uliczny. I może coś w tym jest, bo jeśli sztukę uliczną traktujemy jako coś świeżego, naturalnego i uciekającego od zaawansowanego artyzmu, to przyporządkowanie Małacha jest trafione. Ja jednak obawiam się, że tu bliżej jest do zabawy w remizie. "MetRyka" rozczarowuje. I to bardzo!

Kiedy się słucha tego albumu po raz pierwszy, można nie zauważyć, jak słabo jest wymyślony. Dopiero przy kolejnych spotkaniach z nim słyszymy powtarzalność i schlebianie nienajwyższym gustom muzycznym. Bo w tym albumie jest dwóch Małachów. Pierwszy pisze teksty i je wykonuje. I tu jest nieźle, chociaż nie do końca, ale o tym za chwilę. Drugi Małach to człowiek, którego ciągnie do śpiewania. I dobrze, bo wychodzi to nienajgorzej. Problem jednak w tym, że w niemal każdym utworze, gdy zaczyna się jakaś ciekawa opowieść, nagle pojawia się refren z tak banalną, często prostacką muzyką, że nie mogłem pojąć, jak doszło do tak dużego dysonansu. Tak jest w większości repertuaru, więc wymienię: "MetRyka", "Dzięki Hiphop", "Może trzeba było", "Z małej chmury duży deszcz", "Pomoc".  Najbardziej szkoda mi utworu "Tlen", bo tekst dobry, muzyka niezła i ogólnie całość robi wrażenie. Niestety, jak zwykle słaby refren popsuł cały efekt. Na szczęście są wyjątki. W "Co się dzisiaj liczy" wszystko się ze sobą nieźle klei, a nieco słabszy refren aż tak mocno nie odstaje od reszty. A najlepiej jest w "Następnym razem" – tutaj nie ma słabych punktów. Ten utwór, utwór z charakterem, jest moim numerem  1 albumu. Jest też moim jedynym numerem:-(

A teraz o tekstach. Małach już wcześniej udowodnił, że potrafi pisać. Teraz też. Muszę jednak zatrzymać się przy "Podwójnej moralności". Na początku ta opowieść mnie wciągnęła, bo była o czymś, i była dobrze opowiedziana. Niestety, w refrenie artysta postanowił nam podpowiedzieć, o co chodzi w tekście, pewnie na wypadek, gdybyśmy sami na to nie wpadli. A zrobienie tego przy użyciu banalnego tekstu ("to podwójna moralność, nie lubimy tego bardzo"), to obrażenie inteligencji słuchacza. A tak na marginesie – obawiam się, że Małach myli pojęcia, bo przemoc domowa nie jest podwójną moralnością, a ohydnym przestępstwem. I tu nadszedł czas na "Palimy ropę". W tym nieco prostackim tekście autor, jako kierowca,  rozmawia z użytkownikami drogi przy użyciu chamskich odzywek. I to jest właśnie podwójna moralność!

Najbardziej szkoda mi Rufuza, który jako producent bardzo się postarał. Przede wszystkim powstała ciekawa muzyka grana na żywych instrumentach. Dzięki temu jest świeżo i atrakcyjnie. Szkoda, że nie udało się powstrzymać Małacha od śpiewania. A jeśli już rzeczywiście musiał, to szkoda, że nikt nie był w stanie zaproponować nieco mądrzejszej linii melodycznej.  Szkoda:-(

6/10

Zostaw komentarz