Skip to content
18 mar / Wojtek

Mary J. Blidge – „Good Morning Gorgeous” [RECENJA]

Pisząc niedawno o zdobywcy Grammy, albumie Roberta Glaspera, wspominałem, że w tym roku w kategorii najlepszy album R&B rządziły płyty dłuższe, ponadgodzinne. To także dotyczy ostatniego krążka Mary J. Blidge – 19 piosenek, z którymi trzeba trochę dłużej poprzebywać, żeby docenić ich wartość.

Mary J. Blidge to artystka budująca za życia swoją legendę. Jej pierwsze albumy („What’s the 411?” z 1992 roku i dwa lata młodszy „My Life”) zaliczone są przez magazyn Rolling Stone do 500 najlepszych albumów wszech czasów, a nieco później Time umieścił je w pierwszej 100.  Nazywana jest królową hip hop i soulu, albo po prostu królową R&B. Jej 15 albumów studyjnych to dorobek imponujący, ale to nie jedyne zajęcie artystki, która także zadomowiła się w świecie filmu, grając w kilkunastu produkcjach. Ma na koncie 9 nagród Grammy, ale też nominacje aktorskie do Złotych Globów i Oscarów. Prawda, że to robi wrażenie?

W swoim najnowszym albumie 50-letnia artystka zdaje się nie przejmować wiekiem, bo materiał jest nowoczesny  i zawadiacki. Najlepszym przykładem jest piosenka „Good Morning Gergeous”, która nieprzypadkowo jest wykorzystana jako tytuł albumu. Bo chyba żadna w tym zestawieniu piosenka tak zdecydowanie nie definiuje artystki. Jej piosenki solowe w tym albumie to mniejszość (8 na 19), ale nie wpływa to na ostateczny przekaz. Przykładem jest wspomniana piosenka, która pod koniec albumu pojawia się w innej wersji, z udziałem H.E.R., i można powiedzieć, że niewiele się zmieniło. I tak doszliśmy do długiej listy gości, głównie raperów (Anderson.Paak, Dave East, Remy Ma, Fivio Foreign, Moneybagg Yo, Ne-Yo, Fabolous), którzy również tekstowo mocno wspierają artystkę.

Wszyscy goście to uznani, zapracowani wykonawcy, więc prawdopodobnie chodziło tutaj o zasygnalizowanie szacunku do Mary J. Blidge. A ta, mimo wyraźnego wkładu tych artystów, ciągle jest na pierwszym planie. Goście zdecydowanie wpływają na swoje utwory, jak bardzo nowoczesny „Here With Me”, w której towarzyszy Anderson.Paak, albo świetna muzyka DJ Khaleda w „Amazing”, czy też Usher w „Need Love”. Artystka podejmuje bez kompleksów temat wyświechtany, czyli miłość, ale w jej ustach nie jest ani banalnie, ani nudno. Uwagę np. zwraca “Running” z udziałem Ne-You – to piosenka wyjątkowo prosta, może dlatego właśnie tak mocno działa na słuchacza. I pewnie ten album mógłby być łatwiejszy w odbiorze, gdyby był nieco krótszy. Tylko jak zrezygnować z tak udanego udziału każdego gościa?

10/10

 

 

Zostaw komentarz