Skip to content
18 kwi / Wojtek

MBTM – cisza przed burzą?

Wczorajszy odcinek castingowy rozczarował. Ale może jest tak, że po latach tłustych przychodzą te gorsze? Przecież tydzień temu było rewelacyjnie! Może więc dobrze, że wczoraj nie było już tak świetnie, przynajmniej będzie mniejszy tłok do półfinału :mrgreen:

W tym odcinku podobał mi się jedynie 1 zespół. Strain to kapela dojrzała, wiedząca dlaczego gra i co chce nam przekazać. Tutaj wszystko było na swoim miejscu: dobra kompozycja, ciekawy aranż, wyrazisty frontman i konsekwetne, interesujące wykonanie. Zawsze imponuje mi, kiedy typowe kapele rockowe szukają czegoś więcej, a tutaj tym „więcej” było sprytne użycie kilku głosów wokalnych. I te głosy, dzięki swojej pozornej nieporadności dodały świetnego kolorytu całości. To może być następny kandydat do finału. Brawo 😉

 

Później było już nieco nudnawo. Zaprezentowało się wyjątkowo dużo wokalistów z coverami, a to (jak wiadomo) nie jest moja bajka. Zwróciłem jednak uwagę na 2 dziewczyny. Vanessa Kuboń zaprenentowała czystość przekazu, jej wykonanie było naturalne i skromne. Możliwości wokalne Vanessy są na razie jeszcze nie wykorzystane w pełni, ale to pewnie tylko kwetia czasu. Druga ciekawa wokalistka to Julianna Olańska. Tutaj z kolei było troszeczkę za dużo ekspresji, ale energia i umiejętności wykonawcze, a przede wszsytkim świadomość sceny, są imponujące. Gdyby tak połączyć te 2 zdolne dziewczyny, to być może mielibyśmy możliwość posłuchania wokalistki idealnej.

I to koniec. To zdecydowanie najkrótsza recenzja z talent show, ale cóż, nie będę dopisywał teorii do czegoś, czego nie było. Mam jednak nadzieję, że reżyser programu celowo dobrał do tego odcinka takich wykonawców,  aby za tydzień znowu nas zachwycić.  🙄

Zostaw komentarz