Skip to content
7 paź / Wojtek

MBTM – czyżby miało się uspokoić?

Ostatni odcinek Must Be The Music był trochę słabszy od poprzednich. No i dobrze, bo co za dużo, to nie zdrowo 😎  Nie, nie, spokojnie. Nie było tak źle, bo co najmniej 4 ciekawych wykonawców, to i tak górny pułap stanów średnich, ale ten program już tak mnie rozbestwił, że taka ilość nie robi na mnie wrażenia.

W tym odcinku tradycyjnie nie zawiodły zespoły. Zaczęło się od ciekawego Noisy Gasoline. Ich propozycja to nawiązanie do najlepszych tradycji polskiego rocka. Śpiewanie po polsku o rzeczach optymistycznych, to duży, wyróżniający się na naszym rynku, atut. Później był bardzo radosny, a przy tym świetny Yummy Mummy. Ich wersja znanej piosenki bardzo mi się podobała. Z jednej strony niezły warsztat, z drugiej ciekawa koncepcja, a na końcu (a może właśnie na początku) charyzmatyczna wokalistka. Tak, takich zespołów mogę słuchać cały czas.

Ten odcinek miał wyjątkowo dużą liczbę wykonań coverów. Wiadomo, że to dyscyplina dla tych najbardziej doświadczonych i wyrafinowanych – niestety na świecie tak się dzieje, że za obcy repertuar siegają przede wszystkim ci, którzy nie mają swojego repertuaru, ani nawet pomysłu na osobistą kreację. No i efekt w minioną niedzielę był mizerny, wszak były 2 wyjątki. Podobała mi się Joanna Zubkowicz. Może to nie była do końca interesująca kreacja, jednak godna zauważenia. Jeszcze bardziej podobała mi się Paulina Salwowska. Jej interpretacja to kwintesencja śpiewania cocerów, bo jeśli nie masz swojego repertuaru i nawet nie masz swojej kapeli, to wykonując wersję karaoke pokaż, że to jest twoja wypowiedź. I Paulaina tak właśnie zrobiła, władając w występ dużo serca, emocji i wszystkiego, co czyni ją zapamiętywalną. Brawo 😆

I to wszystko na dzisiaj. Czekam na następne odcinki, bo właściwie tylko w tym programie mogę usłyszeć wykonawców, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia 🙄

 

Zostaw komentarz