Skip to content
4 maj / Wojtek

MBTM – zaskok

No i w końcu się wydało! Must Be The Music jako jedyny polski talent show przyznał się, że jego misją jest rozrywka masowa, a nie,  jak się wszystkim wydawało, promowanie początkujących wykonawców. Decyzja o zmianie formuły, rezygnacja z koncertów na żywo, to ewidetne przyznanie się. W dodatku musieliśmy czekać aż 11 edycji! A przecież wcześniej bywały nawet edycje z 4 koncertami półfinałowymi. Taka sekwencja pomagała widzom w lepszym poznawaniu tych młodych, często bardzo zdolnych ludzi, co było przy okazji znakomitym wstępem do rozpoznawalności i, w konsekwencji, dużej popularności. W tej edycji tego chyba nie będzie. Zresztą po ogłoszeniu listy wykonawców zaproszonych do finału widać ewidentnie, że stawia się na nieopierzonych adeptów, bardzo młodych ludzi, przed którymi jeszcze długa droga artystycznych poszukiwań. Coś mi się wydaje, że istotnym kluczem selekcji była logistyka – w finale przeważają soliści lub wykonawcy z małymi wymaganiami nagłośnieniowymi.

W tej stawce ucieszyło mnie kilku wykonawców, jak chociażby Piotr Zubek, który jest moim kandydatem do zwycięstwa.

Cieszę się też z docenienia 2 zdolnych młodziutkich wokalistek: Olgi Garstki i Yuuki. Nie mam w zwyczaju komentowania kontrowersyjnych werdyktów jurorów, bo przecież każdy ma prawo do swojej decyzji, ale zaproszenie kilku osób (zwłaszcza jedengo karykaturalnego wokalisty) jest dla mnie co najmniej dziwne. Dziwne zwłaszcza na tle uczestników, którzy nie znaleźli w decyzjach jury stosownego uznania. Bardzo dziwię się, że kompletnie pominięto zespoły wokalne, a tych w 11 edcyji było wyjątkowo dużo. Szkoda, że nie skorzystano z wyjątkowej okazji, aby tę mało popularną w Polsce kategotrię muzyczną bardziej rozpropagować. Podobnie mogło być z muzyką instrumentalną, bo ta również wymaga u nas specjalnej troski.  Szkoda więc, że nie zaproszono młodego gitarzysty Kuby Jurczaka, czy rewelacyjnego trio  3 Kings.

To co jednak zdziwiło mnie najbardziej to speltakularne pominięcie kapel, a tych było wyjątkowo dużo. Nie mogę zrozumieć, jak można było zapomnieć o Sjon i The Cassino – 2 świetnych, świadomych kapelach. A w przypadku ciągle interesującego Eris Is My HomeGirl prawdopodobnie wzięto pod uwagę, że kapela już raz w finale tego programu była. Można i tak, aczkolwiek dziś to troszeczkę inny, lepszy zespół. Na szczęście honoru kapel będzie bronił Strain, jeden z moich faworytów. Dobre i to 🙄

Już w najbliższą niedzielę przekonamy się czy karkołomny pomysł skrócenia programu przysłuży się jego idei. To będzie także kolejna lekcja pt. „co lubi publiczność”. A ta akurat w Must Be The Music jest nieprzewidywalna, chociaż na tle decyzji głosujących w podobnychy programach tutaj i tak jest wyjątkowo „uczciwie”.

 

Zostaw komentarz