Meek Oh Why? – „Offline” [RECENZJA]

Mikołaj Kubicki ukrywający się pod zabawnym pseudo Meek Oh Why? – artysta, który wypracował swój styl. To niewątpliwie komplement, tego artysty nie można pomylić z nikim innym, bo jeśli wcześniej mogliśmy porównywać go do kilku innych wykonawców, to teraz jest pewne, że Meek Oh Why? jest nie do podrobienia. Poznałem go przypadkowo, o czym pisałem przy okazji albumu „Zachód”. Tamta płyta tak mocno mnie wciągnęła i zachwyciła, że szybko nadrobiłem zaległości, poznałem cały dorobek artysty, a wszystkie jego albumy są częstym gościem w moim odtwarzaczu. Czy dołączy do nich „Offline”?
Ten album jest, podobnie jak poprzednie, krótki i konkretny. I to bardzo dobrze, bo nie zdążymy się jeszcze znudzić, a już tęsknimy. W tym materiale nie ma uworów szczególnie wyróżniających się, ale nie ma też słabych. Właściwie każdy występuje tu na równych prawach – jeśli najpierw wpadnie nam “Nocne niebo”, to za chwilę jednak przekonujemy się, że jeszcze lepsze są “Chmury”, potem “Planety”. I tak cały czas. Zresztą już pierwszy utwór zwraca uwagę – “Z Tobą Chcę” to nawiązanie do jednej z piosenek Zbigniewa Wodeckiego, wykorzystano tu nawet jej fragment.
Ciekawe, że Meek Oh Why? pisze teksty samodzielnie, a w tworzeniu muzyki pomagają mu Mateusz Hulbój i Wawrzyniec Topa. To może być zaskoczenie, bo jako wykształcony muzyk, absolwent Akademii Muzycznej, wcześniej grający na trąbce dla kilku krajowych gwiazd, wspomaga się innymi profesjonalistami, aby efekt był jeszcze lepszy. Z kolei teksty są bardzo osobiste i eleganckie. Autor obserwuje to, co dzieje się dookoła, zabiera głos w ważnych sprawach, ale stara się nie zajmować konkretnego stanowiska, nie ocenia, nie epatuje swoją postawą. Tak jest np. w utworze “Uśpieni agenci” (“ Ktoś nas podzielił znów jak murem Berlin, W kraju toksycznych ekspertyz, Polska walcząca versus symbol tęczy”), albo w “Sagradzie” (W pokoleniu zniewolenia chcemy poznać fikcję, Dlaczеgo wszystkim dookoła tak zależy aby toczyć jakąś bitwę”).
Trzeba jeszcze wspomnieć wątek gości, którzy od poprzedniego albumu artysty pojawiają się bardziej na zasadzie uatrakcyjnienia materiału. Ale nic w tym złego, bo to co robi Kuba Więcek w “Uśpionych Agentach” robi wrażenie. Albo udział Szymona Pospieszalskiego w “Kormoranach” – śpiewany przez niego refren zwraca uwagę.
Cały czas się zastanawiam, dlaczego tym albumem nie jestem tak zachwycony jak poprzednim. Być może artysta nie jest już dla mnie tak dużą niespodzianką, może brakuje tu chociaż jednego wyróżniającego się utworu? A może trzeba po prostu dać sobie trochę więcej czasu, bo tego artysty nie da się porównać z nikim innym. Jego inność to skarb, który należy docenić. Ja doceniam!
8/10