Skip to content
7 kwi / admin

Michael Buble – „Higher” [RECENZJA]

Michael Buble znowu uruchomił swoją fabrykę wskrzeszania staroci. I jeśli narzekałem przy poprzednim albumie, że był zrobiony lewą ręką, to teraz mogę śmiało powiedzieć –„Higher” to Michael Buble na swoim najwyższym poziomie. Repertuarowo niewiele się zmieniło – artysta sięga po stare piosenki, ale w większości przypadków robi z nich perełki, nawet z tych bardzo znanych. Szkoda jedynie, że na koniec dostajemy wyświechtany „Smile”. Jednak nawet to nie pozwala nam stracić ogromnej przyjemności ze słuchania całej płyty.

Na „Higher” mamy 13 piosenek, w tym 3 premierowe, a Buble jest ich współautorem. I najciekawsze, że te nowe utwory są tak wkomponowane i opracowane, że bardzo trudno od razu rozpoznać, które to z nich, no chyba że ktoś zna doskonale wszystkie wykonywane tutaj covery. Na tym właśnie polega mistrzostwo opracowania wszystkich utworów, jest elegancko i stylowo, a przede wszystkim spójnie. Oczywiście rządzą tutaj perełki światowej literatury muzycznej, wśród nich wielkie nazwiska twórców: Bob Dylan, Duke Ellington, Bary White i Charlie Chaplin. Do tego jeszcze „Crazy” Willie Nelsona zaśpiewana z nim w duecie, albo „My Wallentine” McCartneya, wyprodukowana przez samego kompozytora. A wisienką na torcie w tym pięknym zestawie jest piosenka z lat 30. ubiegłego wieku „A Nightingale Sang in Berkeley Square”. Tę piosenkę znamy z wielu wykonań, kilku wybitnych, ale to co z nią zrobił Buble to prawdziwe mistrzostwo!

Ten album to pokaz producenckiej siły ze znakomitym efektem, bo wszystko jest wymyślone  i zrealizowane w imponujący sposób. Kiedy np. przejrzymy listę płac pod teledyskami, to mamy odpowiedź – przy jednej piosence pracuje olbrzymi sztab ludzi. Bo kiedy założymy, że wchodząc na plan zdjęciowy, kiedy sztab profesjonalistów zadbał o stronę dźwiękową, to teraz spotykamy się z kolejnym ogromnym zespołem, że wspomnę tylko 10 osób odpowiedzialnych za produkcję, 8 choreografów, kilkunastu stylistów i makijażystów, do tego ponad 20-osobowy zespół techniczny. Prawda, że robi wrażenie? Bo Michael Buble to już prawdziwa, nowoczesna firma!

10/10

Zostaw komentarz