Skip to content
19 wrz / Wojtek

Michael McDonald – „Wide Open” [RECENZJA]

Michael McDonald dołącza do kilku artystów w słusznym wieku, którzy w tym roku wydali swoje albumy. I to w większości udane. Ten artysta dotychczas nie rozpieszczał nas ilością płyt solowych, bo ostatnią nagrał 9 lat temu, a wszystkich jest zaledwie 10. Swoje największe osiągnięcia artysta zawdzięcza wcześniejszej współpracy z  Kennym Logginsem i zespołami Steely Den, oraz The Doobie Brothers. Ta współpraca zaowocowała kilkoma nagrodami  Grammy.  Zdecydowanie się na kierierę solową było odważnym krokiem, bo dziś Michael McDonald jest znanym wokalistą, jednak samodzielnie nie zdobył tych najważniejszych muzycznych nagród. Czy artysta mający 65 lat może jeszcze nas zachwycić?

Płyta „Wide Open” jest właściwie podsumowaniem kariery tego świetnego autora. Klasa  artysty została doceniona wpisując jego nazwisko na listę twórców w Hall of Fame. Na album składa się  12 piosenek stworzonych w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Do tego repertuaru artysta zaprosił wspaniałych muzyków z Marcusem Millerem i Brandfordem Marsalisem. I tę klasę tutaj słychać. Cały materiał nagrany jest znakomicie. Mnie jednak to nie przekonuje, bo ta profesjonalnie nagrana muzyka jest tak perfekcyjna, że aż momentami nieco nudna. Na płycie nie ma żadnej piosenki mocno wyróżniajacej się, wszystkie są poprawne, ale nic poza tym. Może jedynie udało się to utworowi „Honest Emotion”, ale też jeszcze nie można go nazwać przebojem.

Na pewno można zachwycić się aranżacjami, bardzo zrónicowanymi, dostosowanymi do koncepcji wykonawczej poszczególnych utworów. Zwłaszcza ciekawie zagrany jest „Just Stron Enough”.

Kiedy sie dowiedziałem, że artysta wydaje w tym roku płytę bardzo się ucieszyłem, bo to wokalista, którego chętnie słucham. Ta płyta jednak nie jest na tyle atrakcyjna, żebym chciał się z nią zaprzyjaźnić. Szkoda, że artysta nie pozwolił sobie na trochę więcej luzu, wpuszczeniu odrobiny powietrza, bo nawet najwyższy prefesjonalizm bez tych elementów może znudzić. Nawet takich miłośników ambitniejszej muzyki, jak ja.

7/10

 

 

 

Zostaw komentarz